Marek PospieszalskiMarek Pospieszalski - soprano, alto & tenor saxophone, clarinet, flute
Piotr Checki - tenor saxophone
Tomasz Dabrowski - trumpet
Tomasz Sroczynski - viola
Szymon Mika - electric guitar & acoustic guitar
Grzegorz Tarwid - piano
Max Mucha - double bass
Qba Janicki - drums & soundboard
Autor tekstu: Mateusz Chorążewicz
Marek Pospieszalski to saksofonista młodego
pokolenia z dość już dobrze ugruntowaną pozycją w polskim jazzie. Choć chyba
bardziej adekwatnym byłoby tu określenie „w polskiej muzyce improwizowanej”. Pomimo,
iż jestem zagorzałym fanem awangardy, do dotychczasowej twórczości Marka
Pospieszalskiego podchodziłem z pewną rezerwą. Nie przekonywała mnie ona.
Instynktownie wyczuwałem, że może być w niej coś nie do końca autentycznego. Z
tak oto wyrobionym zdaniem, w moje ręce wpadł album „Polish Composers Of The
20th Century”.
Inspiracją albumu, jak nie trudno się
domyśleć, jest muzyka polskich kompozytorów XX w. Na warsztat Pospieszalskiego
trafili Zygmunt Krauze, Włodzimierz Kotoński, Tadeusz Baird, Zbigniew
Rudziński, Marek Stachowski, Jan Krenz, Kazimierz Serocki, Roman Palester,
Witold Szalonek, Andrzej Panufnik, Tomasz Sikorski oraz Bogusław Schaeffer. Na
co warto zwrócić uwagę to fakt, że wcale nie tak łatwo jest się tu tych
powiązań doszukać. Pierwowzory stanowią niejako tylko fundament otwierający
muzykom drogę do kolektywnej improwizacji.
Interesującym aspektem jest to, że przy
opracowywaniu materiału Pospieszalski nie korzystał z partytur pierwotnych
utworów. Zamiast tego oparł się na doznaniach słuchowych. Wydaje się, że to
m.in. dzięki temu udało się stworzyć coś tak głęboko osadzonego w oryginałach,
a jednocześnie na tyle unikalnego i „innego”, że równie dobrze mogłoby stanowić
spójną całość oderwaną od oryginalnych kompozycji.
W osiągnięciu takiego efektu końcowego z całą
pewnością wpływ miał także dobór muzyków. Poza liderem projektu (saksofony,
klarnety, flet i taśma), w nagraniach wzięli udział Piotr Chęcki (saksofon tenorowy),
Tomasz Dąbrowski (trąbka), Tomasz Sroczyński (wiolonczela), Szymon Mika
(gitary), Grzegorz Tarwid (fortepian), Max Mucha (kontrabas) oraz Qba Janicki
(perkusja i soundboard). Jak widać, są to głównie muzycy młodego pokolenia,
którzy już wielokrotnie dali się poznać jako niezwykle otwarci artyści
potrafiący w każdym projekcie dodać „coś” od siebie. Wartym odnotowania jest
to, jak poszczególni muzycy współpracują ze sobą. Właściwie nie da się wyróżnić
jednego instrumentu, który górowałby nad resztą. Cały band funkcjonuje jak
jeden, żywy i spójny organizm, który konsekwentnie zmierza w tym samym
kierunku.
Odsłuch omawianego albumu jest niezwykle
mistycznym doznaniem. Dość powiedzieć, że to dwupłytowe wydanie to prawie dwie
godziny muzyki. Raczej sceptycznie podchodzę do tak długich albumów, gdyż
zdarza się dość często, że muzyka wyczerpuje swój potencjał w ciągu pierwszej
godziny. Tu jest jednak zupełnie inaczej. Przestrzeń, którą udało się stworzyć
jest nieporównywalna z niczym innym. Ugrzęzłem w tych brzmieniach na dobre. Jest
to coś nowego dla mojego ucha, a właśnie tego szukam w awangardowych
projektach.
Choć pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to do
twórczości Marka Pospieszalskiego od teraz podchodzić będę z dużo większym
respektem i otwartością. Lider projektu powiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko
i z niecierpliwością czekam na jego dalsze kroki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz