środa, 31 marca 2021

Tajne Koncerty: Mikołaj Trzaska i Ślina w Tajnych Kompletach

Tajne Komplety, Wrocław, 07.04, godz. 20.00

Bilety:
18.03 do 31.03 - 12 zł
01.04.2021 do 6.04.2021 - 18 zł
07.04.2021 - 22 zł

Razem z Ośrodkiem Działań Artystycznych Firlej zapraszamy na wspólny koncert Mikołaja Trzaski z wrocławskim kwartetem Ślina. Transmisja tego niecodziennego spotkania za pośrednictwem strony Tajne Koncerty. Co trzeba zrobić? Zaloguj się do serwisu Tajne Koncerty, kup bilet, na podany adres e-mail dostaniesz bilet oraz informację do streamingu. Jeżeli mail nie dotrze, sprawdź folder spam, oferty, społeczność itd. W razie trudności zadzwoń do nas (71 714 23 80 lub napisz na nasze fb: tajne koncerty).

Mikołaj Trzaska

Saksofonista, klarnecista basowy, kompozytor muzyki filmowej, studiował sztuki piękne. Wyrósł na gruncie yassu - artystyczno-społecznego ruchu, który na przełomie lat 80. i 90. zbuntował się przeciw skostnieniu krajowego jazzowego środowiska. Trzaska był współzałożycielem najważniejszej formacji yassu - legendarnej Miłości oraz autorskiego Łoskotu. Choć impet yassu wygasł wiele lat temu, stał się członkiem wielkiej, światowej rodziny muzyków awangardowych, a także czołową postacią krajowej sceny improwizowanej. Po okresie yassowym, nagrał kilka skupionych i wyciszonych płyt z braćmi Oleś. Akompaniował także poetom - Świetlickiemu i Andruchowyczowi, tworzył projekty muzyczno-literackie z Andrzejem Stasiukiem. 

Dziś jest liderem kwartetu klarnetowego IRCHA, międzynarodowego tria Volumen, Riverloam oraz kwartetu Inner Ear. Jest członkiem grupy Shofar - wykonującej zaangażowaną muzykę żydowską. Przede wszystkim jednak realizuje się na gruncie radykalnego jazzu, współpracując z tuzami światowej sceny swobodnej improwizacji, takimi jak: Peter Brötzmann, Joe McPhee, Ken Vandermark, Steve Swell, Peter Ole Jorgensen, Per-Ake Holmlander, Peter Friis Nielsen, Michael Zerang, Mark Sanders, Johnem Tchicai, Lester Bowie, Tomasz Stańko. Ostatnio stał się również uznanym kompozytorem muzyki filmowej, na stałe współpracuje m.in. z Wojciechem Smarzowskim. Stworzył muzykę do filmów: Dom Zły, Róża, Pod Mocnym Aniołem, Drogówka, Wołyń i Kler, Razem z żoną Aleksandrą prowadzi wydawnictwo Kilogram Records.

Ślina

Matylda Gerber - saksofony
Filip Zakrzewski - gitara
Mikołaj Nowicki - kontrabas, elektronika
Stanisław Olek - perkusja

Wrocławski kwartet grający muzykę improwizowaną, z podejściem nieskrępowanym żadnymi ramami gatunkowymi. Słuchacz znajdzie tu elementy ambientu, groove, jazz, psychodelę, a nawet post-punk czy drone. W 2019 roku zadebiutowali albumem "36’28", wydanym nakładem Kilogram Records. W 2021 roku wracają z kolejnym albumem - "42’00", który powstał z gościnnym udziałem Michała Skrzypczyńskiego na syntezatorach, a w kwietniu ukaże się nakładem wytwórni Gusstaff Records.

wtorek, 30 marca 2021

Christoph Beck - Tartaros (2019)

Christoph Beck

Christoph Beck - tenor saxophone, bass clarinet
Patrick Bebelaar -piano
Bodek Janke - drums, tabla

Tartaros

DML 038



By Adam Baruch

This is the third album as a leader by young German saxophonist / composer Christoph Beck, recorded in a trio setting with pianist Patrick Bebelaar and Polish (resident in Berlin) drummer Bodek Janke. The album presents twelve original compositions, all by Beck.

The music is mostly melody based and offers a wide and diverse range of moods and tempi, presenting a highly skilled compositional ability, rather than sketchy themes, which often serve as basis for Jazz improvisations. It offers a lot of space and freedom, venturing into pretty Free Form passages, but remains well-structured and harmonically sound at all times.

The bass-less trio handles the music brilliantly, with Beck alternating between tenor saxophone and bass clarinet, Bebelaar playing superbly and handling the job of providing not only harmony but adding excellent soloing and a bass layer, and finally Janke, who cements the music together and pushes it forward with his robust and highly imaginative percussive work. The album holds a lot wonderful surprises, like the tabla parts played by Janke or the superb bass clarinet parts, which are deeply emotional and atmospheric. All this offers a truly delightful musical journey, which happens rather rarely, and is definitely worth embracing.

I admit of not being aware of Beck’s work earlier (my loss of course) and this album comes as a revelation of his abilities and talents. I’ll have to dig out his earlier work as it definitely seems worthwhile, now that I have discovered him. Overall this is a beautiful piece of music, from start to finish, which shows how inventive, artistic and sophisticated European Jazz can be at its best. Beck is definitely a musician worth following and the album highly recommended to all Jazz lovers around the world!

niedziela, 28 marca 2021

Wokół Huapango Nights - wywiad z Eduardo Bortolottim, część 1


By Alek Jastrzębski

Płyta "Huapango Nights" to debiut fonograficzny Eduardo Bortolottiego, skrzypka jazzowego meksykańskiego pochodzenia. Album, w swojej nazwie nawiązujący do ludowego gatunku muzycznego, podsumowuje jego ośmioletni pobyt w Polsce i jest połączeniem zaplecza folklorystycznego z brzmieniem jazzowym. Wydawnictwo miało swoją oficjalną premierę w dniu 11.12.2020 r.

Początkowo, jeszcze w Meksyku, studiowałeś skrzypce klasyczne. Kiedy i w jaki sposób zainteresowałeś się jazzem?

Tak, w Meksyku studiowałem klasykę, ale również grałem na gitarze elektrycznej i miałem tam zespół rockowy. To właśnie w nim zacząłem używać skrzypiec, rozwijając także grę poprzez stosowanie różnych efektów gitarowych. Lubiłem grać numery w stylu Santany, AC/DC czy Guns'N'Roses. Z czasem uznałem, że grając muzykę rozrywkową mogę stosować więcej środków na skrzypcach, chociażby takich jak technika chop, której w Stanach używa się przede wszystkim w muzyce folk czy bluegrass. Uczyłem się tej techniki oraz interesowałem się tym gatunkiem, ale nie na tyle, by zagłębić się w nim całym sobą. Dał mi natomiast szerszą perspektywę dotyczącą różnych stylów i otworzył mi oczy na inne gatunki rozrywkowe, jak np. gypsy jazz/jazz manouche.

Zaintrygowałeś mnie tą gitarą elektryczną. Co skłoniło Cię do zastosowania skrzypiec w zespole rockowym i używania do nich efektów gitarowych?

Szczerze? Na początku skrzypce zawsze traktowałem jako drugi instrument. Chyba dlatego, że żeby uczyć się w konserwatorium, trzeba było wybrać jakiś instrument "klasyczny". Chodziłem więc na skrzypce, ale w domu ćwiczyłem przede wszystkim na gitarze. Dopiero, kiedy dowiedziałem się o istnieniu takiego sprzętu jak "pick-up" do skrzypiec, kupiłem jeden i wtedy z czystej ciekawości zacząłem eksperymentować ze swoimi efektami. Później udało mi się znaleźć brzmienie, które byłoby ciekawe do pokazania w zespole i poza nim. Przystawka nie pomagała samemu brzmieniu, ale ogólnie wystarczyło to do zabawy i grania z przesterem solówek. Z czasem znalazłem nagrania innych skrzypków, takich jak Tracy Silverman czy Ed Howe, robiących loopy z delayami i z techniką chop. Myślę, że to najbardziej wpłynęło na wybór używanych przeze mnie efektów. Ostatecznie skończyło się na lekcjach online z Tracy Silvermanem, który tłumaczył mi, jak zabrzmieć jak "gitara elektryczna" przez inne vibrato i smyczkowanie.

W jednym z wywiadów z 2019 roku wspomniałeś, że po raz pierwszy odwiedziłeś Polskę podczas europejskiej trasy z zespołem ludowym, grającym muzykę meksykańską, i spodobało Ci się wtedy u nas. Co konkretnie sprawiło, że spośród różnych krajów europejskich, odwiedzonych podczas tamtej trasy, zainteresowałeś się szczególnie Polską i to na tyle, że postanowiłeś tu kontynuować swoją muzyczną edukację?

Grając muzykę ludową miałem okazję wyjechać w dwie trasy koncertowe - pierwsza w 2011 roku właśnie do Polski, gdzie spędziliśmy miesiąc w różnych częściach kraju. Poznałem wtedy dużo interesujących muzyków i już na kolejnych festiwalach w innych częściach świata, zawsze łatwiej było mi dogadać się z polskimi artystami. Więc na pewno zadziałał tu mocno czynnik ludzki - po prostu bardzo dobrze odnajdywałem się w polskim towarzystwie. Dodatkowo moi polscy znajomi wspominali też dużo o skrzypkach jazzowych, o których wcześniej nie słyszałem, jak Zbigniew Seifert albo grupa Atom String Quartet. Ziarno zostało zasiane i po powrocie do Meksyku słuchałem już tylko polskiego jazzu (nie tylko skrzypków) i wiedziałem, że to jest to. Zauważyłem, że w Polsce poziom skrzypiec jazzowych jest bardzo wysoki i spodobało mi się to, że niekoniecznie był to "standardowy" jazz jak w innych krajach, gdzie muzycy tendencyjnie wpadają w typowe granie manouche.


W tym samym wywiadzie powiedziałeś, że muzyka klasyczna nie jest Ci zbyt bliska, choć do rozwoju warsztatu i ćwiczeń nadaje się świetnie. Czy z tym podejściem rozpocząłeś swoją edukację skrzypka klasycznego, czy zrodziło się ono dopiero w trakcie nauki? 

Początkowo podobało mi się ćwiczenie takiej muzyki i oczywiście myślałem, żeby zostać muzykiem klasycznym. Ale z drugiej strony tam zawsze brakowało mi takiej specyficznej swobody, którą z kolei odnajdywałem w graniu muzyki rozrywkowej. Chciałem nieco porzucić tę skonkretyzowaną perspektywę klasycznego grania i przede wszystkim ćwiczenia, ale z czasem zrozumiałem, że jeżeli chce się dobrze grać na instrumencie, to od tego kontekstu nie da się uciec na stałe, a przecież skrzypce mają mocno zakorzenioną tradycję gry w klasyce. Mój pierwszy nauczyciel jazzu, Henryk Gembalski, zawsze powtarzał: "Żeby umiejętnie grać jazz na skrzypcach, trzeba dobrze grać na nich samych". Więc w ten sposób podczas studiów u wspomnianego Henryka Gembalskiego oraz u Marcina Hałata zrozumiałem, że "klasyczna edukacja" jak najbardziej przyda mi się do dalszego rozwoju pod względem technicznym, ale też kreatywnym.

Podczas solowych występów korzystasz z loopera - co Cię zainspirowało do pójścia w tym kierunku? Zwłaszcza że "Huapango Nights" nagrałeś jednak z zespołem.

Granie z looperem rozpocząłem chyba w 2010 roku, kiedy przestałem grać w zespole rockowym, a z kolei funkcjonowanie w orkiestrze czy kwartecie nie do końca mnie satysfakcjonowało, bo nie mogłem grać stricte po swojemu. Kupiłem więc looper, o którym dowiedziałem się kilka lat wcześniej na koncercie legendarnego Steve'a Vaia. Chociaż największy wpływ w tym temacie wywarł na mnie koncert wiolonczelistki Zoë Keating. Było dla mnie niesamowite, że instrument melodyczny może niejako "wystąpić" sam i zabrzmieć jak cały zespół. Loopera używałem przede wszystkim do ćwiczeń, bo podkłady nie zawsze były dostępne i nie było jeszcze specjalnych aplikacji na telefony. A projekt solowy powstał w zasadzie sam, bo z czasem zacząłem komponować i aranżować na skrzypce solo. Poza tym w Polsce początkowo nie miałem zespołu i siłą rzeczy było mi łatwiej znaleźć budżet na koncerty solowe. Natomiast finalnie zawsze wolałem grać jednak z innymi muzykami ze względu na interakcję i kiedy tylko miałem możliwość, skupiałem się na większym projekcie zespołowym.

Wspomniałeś o gitarzyście Stevie Vaiu i od razu przyszła mi do głowy jego płyta koncertowa "Where The Wild Things Are", na której oprócz zespołu towarzyszyło mu dwoje skrzypków: Alex DePue i Ann Marie Calhoun. Nie kusiło Cię wymieszanie jazzu z rockiem? 

Alex DePue definitywnie do tego kusi! To świetny skrzypek. Grałem jego aranżacje na skrzypce solo - mieszanka piosenek rock i pop - zwłaszcza na początku, w tym okresie przejściowym z klasyki. Pamiętam, że były też modne aranżacje Adam’a DeGraff’a. Myślę, że jest już sporo bardzo dobrych skrzypków crossoverowych, ale obecnie osobiście nie utożsamiam się z tym sposobem grania. Odpowiadając jednak konkretniej, chętnie uczestniczyłbym w takim projekcie jazz fusion-rock. Zawsze lubiłem granie Jerry'ego Goodmana albo Jeana Luca Ponty'ego w Mahavishnu Orchestra. Nie wiem, czy sam stworzyłbym taki projekt, ale chętnie grałbym jako sideman.


sobota, 27 marca 2021

Rdza - Panoptikum (2020)

Rdza

Martyna Liliana Kabulska- violin
Anna Jędrzejewska - piano
Jarosław Majewski - bass
Jacek Buhl - drums, percussion

Panoptikum

MZM 14


By Adam Baruch

This is the second album by Polish Improvised Music duo Rdza, comprising of bassist Jarosław Majewski and drummer Jacek Buhl. For this album they added pianist Anna Jędrzejewska and violinist Martyna Liliana Kabulska. The album presents ten original spontaneous compositions co-credited to all four participants. The music was recorded in a Palace, which hosts a collection of old pianos, three of which were used on this recording.

The music is much more intimate and concise this time than the almost Big Band sound of the debut, and as such much less surprising or outstanding. It is a typical Improvising Music meeting, based on the exchange of ideas developing on the fly, which might be exciting while it happens but don’t necessarily manages to transform all that excitement on record. This said, there are plenty of interesting moments herein and hardcore Improvising Music enthusiasts will surely love this music to bits, but it probably does not penetrate far beyond that specific audience.

Buhl is an extraordinary drummer with highly developed imagination and technique and it is always a pleasure to listen to him playing. Majewski also plays some great bass passages, and his pulsations drive the music forward, during the moments when the music offers a specific direction. The pianos sound interesting but I wonder how many listeners are able to distinguish this early 19th piano sound from any other.

The music is mostly very hesitant, delicate and contemplative and offers almost as much silent moments as sounds, which has a soothing effect contrasting the actual notes played by the performers. It does fluctuate periodically between quiet passages and more intense interactions, but avoids fierce climaxes.

Overall this is somewhat typical Improvised Music recording, which offers a challenge even to experienced Avant-Garde connoisseurs, and demands patience and open-mindedness, which sadly not many listeners these days are ready to invest. I had a blast listening to this music, but I might be pretty lonely in that position.

piątek, 26 marca 2021

Minim feat. Sainkho - Earth (2020)

Minim feat. Sainkho

Kuba Wójcik - guitar
Kamil Piotrowicz - keyboards
Andrzej Święs - bass
Albert Karch - drums

Earth

KOLD 7427137119598



By Adam Baruch

This is the second album by Polish Jazz quartet Minim (previously named Minim Experiment) comprising of guitarist/composer Kuba Wójcik, keyboardist Kamil Piotrowicz, bassist Andrzej Święs and drummer Albert Karch and featuring the renowned experimental Tuvan singer Sainkho Namtchylak. The album presents nine original compositions, five of which were composed by Wójcik, two were improvised, one was co-composed by Wojcik and Piotrowicz and one was composed by Karch. Namtchylak added some improvised lyrics.

The music is absolutely unique, to some extent continuing the ideas put forth on the debut, but exploring many new dimensions obviously inspired by the strong personality of Namtchylak and her vast experience. The result is an absolutely innovative amalgam of cross-genre music making, encompassing such diverse explorations as electronics, World Music, Avant-Garde, Jazz, Rock and a pleiad of other named and unnamed genres and sub-genres, all intermixed into a kaleidoscope of sounds, which is irresistibly beautiful.

There is no doubt that the meeting between Minim and Namtchylak creates a result that is greater than just a sum of its ingredients. Namtchylak's extended discography created in the last thirty years includes dozens of albums, but this recording definitely belongs to the very best of her outings. The wonderful fact is that she is carefully avoiding dominating the proceedings here despite her repute, allowing full freedom to the "youngsters" to state their ideas and by herself contributing only when appropriate.

Minim present the individual talents of its members on this album, with beautifully lyrical piano parts by Piotrowicz, brilliant bass parts by Święs who turns out to be ready to step beyond the mainstream with Mastery and incredible feel, unusual and innovating guitar parts and superb compositional skills by Wójcik and highly imaginative drumming by Karch, who turns out to be one of the leading Polish young generation stick men; in short these guys are definitely worth being followed.

This album is certainly one of the most interesting recordings released on the Polish scene in 2020, which suffered, as did the entire world, from the pandemic, which resulted in almost completely silencing many of the creative forces this year. As such, it offers hope and anticipation for great things to come in the future for all uncompromising, searching and open-minded Artistic minds. Music knows no borders and this album attest to this fact more convincingly that most other efforts, fully deserving our praise and gratitude. Hats off Lady and Gentlemen!

środa, 24 marca 2021

Klemensiewicz/Kisiel - Cassubia-Live At Sfinks 700 (2021)

Klemensiewicz/Kisiel

Jakub Klemensiewicz - tenor saxophone
Dominik Kisiel - piano
Dariusz Herbasz - baritone saxophone (3)

Cassubia-Live At Sfinks 700

MJUSE 2021


By Jędrzej Janicki

Jastarnia to niewielkie miasto na Półwyspie Helskim. Wróć. Tak naprawdę zacząć powinienem zupełnie inaczej. Są dwie Jastarnie. Jedna wesoła i rozkrzyczana, pełna żądnych wakacyjnych przygód urlopowiczów, tętniąca życiem od czerwca do września. A druga zgoła inna - melancholijna, zimna i pusta, której rytm życia wyznacza miarowy szum fal, zdający się nigdy nie milknąć. Ta pierwsza, choć być może nawet sympatyczna, na dłuższą metę okazuje się tandetna i nudna. Ta druga za to z każdą kolejną chwilą uwodzi i hipnotyzuje coraz bardziej. 

I właśnie tej drugiej Jastarni swoją muzyczną opowieść poświęcili saksofonista Jakub Klemensiewicz oraz pianista Dominik Kisiel. "Cassubia", bo tak nazwali oni swoje wspólne muzyczne dzieło, to zapis koncertu duetu z sopockiego klubu Sfinks 700 z 2018 roku. Płytę współtworzą tylko trzy kompozycje - wszystkie z nich to autorskie aranże tradycyjnych kaszubskich melodii autorstwa poety Mariana Sellina. Choć płyta niesie w sobie niewątpliwy walor etnograficzny, to jednak nie ten aspekt świadczy o jej sile. Muzyka duetu (a w pewnym momencie tria, gdyż w utworze "Jak miło" gościnnie pojawia się z saksofonem barytonowym Dariusz Herbasz) wytwarza specyficzny i niełatwo uchwytny nastrój. Uwodzi swego rodzaju melancholijnym pięknem, które tak bardzo naznaczone jest pewną dozą smutku i niepokoju.

Interpretacje muzyków pozostają niezwykle eleganckie i w żadnym fragmencie nie popadają w tandetną przesadę czy efekciarstwo. Wszystkie dźwięki zdają się być niejako sprzężone ze sposobem życia tamtejszych rybaków. Wiodą oni żywoty proste i pozostające w zgodzie z naturą, lecz na swój charakterystyczny sposób tak bardzo refleksyjne. Klemensiewicz i Kisiel swoją muzyką sięgają głębiej, tworząc tak naprawdę przestrzeń nie tylko odbioru estetycznego, lecz również egzystencjalnej zadumy. Utwory w tych interpretacjach zlewają się w jedną całość z rzeczywistością, w której powstały. Jednak nie jest to zwykła "ścieżka dźwiękowa do życia rybaków", a raczej odważna próba wkroczenia w ich dusze i zmaterializowania ujrzanego tam obrazu w formie dźwiękowej.

"Cassubię" można odczytywać jako muzyczny hołd złożony kaszubskiej społeczności. I choć tradycja odgrywa na tej płycie jakże ważną rolę, to na pewno jednak ani trochę nie krępuje ona wyobraźni artystów. W odważny, lecz skromny sposób budują oni charakterystyczną narrację, która jest po prostu bardzo, bardzo wciągająca. Cóż, wypada tylko życzyć nam wszystkim, abyśmy i my byli w stanie dostrzec tę tajemniczą część Jastarni. 

poniedziałek, 22 marca 2021

Marek Kądziela Jazz Ensemble - Marek Kądziela Jazz Ensemble - premiera nowej płyty w wytwórni Audio Cave


Marek Kądziela - gitara, elektronika
Maciej Kądziela - saksofon altowy
Jacek Namysłowski - puzon
Paweł Puszczało - kontrabas
Radosław Bolewski - perkusja

Marek Kądziela, gitarzysta, kompozytor, współtwórca wielu interesujących projektów (m.in. Jaząbu, Hunger Pangs, Odpoczno) zadebiutował albumem sygnowanym własnym nazwiskiem. Autorska płyta jest kolejnym ważnym krokiem w jego działalności. "Co jakiś czas pojawia się we mnie potrzeba indywidualnej wypowiedzi, gdzie ja decyduję o przebiegu zdarzeń - tych muzycznych, jak i organizacyjnych. Marek Kądziela Jazz Ensemble powstało właśnie z takiej potrzeby otwarcia kolejnego rozdziału w mojej autorskiej twórczości" ­- tłumaczy muzyk. Nowa grupa jest również syntezą dotychczasowych doświadczeń Kądzieli, w której rolę wiodącą pełni gitara. Jakie cele przyświecały liderowi? "W tej grupie mam możliwość pełnej ekspozycji gitary elektrycznej w jej wielu odsłonach, barwach i brzmieniach. Gram tutaj dokładnie to, co w muzyce jako gitarzystę interesuje mnie najbardziej" - informuje Kądziela.

W skład nowej grupy wchodzi wielu uznanych i niezwykle wszechstronnych muzyków. Przemyślana koncepcja personalna nie była dziełem przypadku. "Z Pawłem Puszczało gram od lat, jest jednym z najsolidniejszych basistów w naszym kraju, Radek Bolewski to ewenement na polskiej scenie - zawodowy perkusista, songwriter, piosenkarz. Od dłuższego czasu chciałem mieć dęciaki w swoim składzie. Grający na puzonie Jacek Namysłowski był moim zdecydowanym faworytem, a za partie saksofonu odpowiedzialny jest mój brat Maciej Kądziela, który sieje rock’n’rollowe spustoszenie w partiach solowych. Ten skład jest jednocześnie zbalansowany oraz mocno eklektyczny" - podsumowuje gitarzysta.

Płyta "Marek Kądziela Jazz Ensemble" przynosi muzykę znajdującą się na styku bardzo różnych stylistyk. Z jednej strony pokazuje ona eleganckie, niezwykle uporządkowane, oblicze jazzu. Z drugiej zaskakuje dynamicznymi akcentami, uderza free jazzowym rozedrganiem lub płynie w kierunku ambientowej eteryczności. Różnorodność gatunkowa nie burzy jednak spójności materiału, którą gwarantuje postać lidera. Rola gitary jest tu niezwykle rozbudowana - pełni rolę fundamentu oraz łącznika pomiędzy wszystkimi elementami, dając jednocześnie dużą swobodę w kreowaniu przestrzeni dźwiękowej innym muzykom. Brzmieniowe bogactwo i frapująca złożoność kompozycji Kądzieli potwierdzają, że jest to jeden z najbardziej wszechstronnych gitarzystów na naszej scenie, który w każdym projekcie stawia na świeżość i nieoczywiste rozwiązania.

sobota, 20 marca 2021

Mundinova - W Drodze (2020)

Mundinova

Dorota Kołodziej - vocals
Michał Wilczyński - guitar
Marzena Cybulka - bass
Mateusz Szemraj - oud, rubab, baglama
Dariusz Kaliszuk - percussion

W Drodze

PRIVATE EDITION 2020

By Adam Baruch

This is the debut album by Polish ensemble Mundinova comprising of vocalist Dorota Kołodziej, bassist Marzena Cybulka and guitarist Michał Wilczyński. Percussionist Dariusz Kaliszuk and oud player Mateusz Szemraj guest on selected tracks. The album presents ten original pieces, eight composed by Cybulka and two by Wilczyński. Cybulka also wrote three of the lyrics (two in English) and co-wrote one with Kołodziej, and four lyrics were contributed by Justyna Paluch. Two pieces are instrumentals. The music was recorded at the fabulous Monochrom Studio and engineered by Ignacy Gruszecki with the usual spectacular sound quality.

The music is a wonderful Jazz-World Fusion project, with splendid themes beautifully weaved and excellently executed by the trio and guests. Although song oriented, the music offers unusual accompaniment performed basically just by bass and guitar, which again portrays the tendency towards minimalism so characteristic of Polish Jazz in 2019.

The World Music influences, although quite obvious both melodically and rhythmically, are not very specific, which is very effective. Attentive listeners will be able to hear some Flamenco (well guitar), Middle East, Slavic and other layers, mysteriously popping up when least expected.

Kołodziej offers splendid vocal performances, both while singing the lyrics with sensitivity and heartfelt honesty and even more so when singing marvelous vocalese. Wilczyński plays superbly tasteful guitar accompaniment and solos exuberantly but without unnecessary pathos. But it is Cybulka, who easily steals the show with her bass virtuosity, which should make many bassists truly envious. She is simply sensational and beautifully exemplifies that female intuition and feel are much more important than technical proficiency and showmanship trickery, albeit she lacks neither. She really has the Groove! Szemraj, as expected, adds some hair-raising moments of his own, which are the proverbial cherry on top.

Overall the album offers plenty of wonderful music, a rich variety of moods and melodic worlds, brilliant instrumental performances, all this in a pleasant, highly focused atmosphere, which makes listening a truly joyful ride. There is no pretentious slickness, no trying to sound somebody else, just some wonderful, straight-to-the-heart musical message. Brilliant stuff!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...