Piotr Matusik - piano, synth
Alan Wykpisz - bass, electronics
Patryk Dobosz - drums
Independence
SOLITON 688
By Krzysztof Komorek
Trio pianisty Piotra Matusika debiutuje wydanym przez wytwórnię Soliton albumem "Independence". Jednak w składzie zespołu znajdziemy muzyków o znacznym dorobku artystycznym i posiadających na swoim koncie liczne wyróżnienia. Lider odnosił sukcesy na konkursach kompozytorskich: belgijskim B-JAZZ oraz katowickim Międzynarodowym Konkursie na Kompozycję Jazzową. Jako członek zespołu Bartosza Dworaka był laureatem Grand Prix Bielskiej Zadymki Jazzowej oraz Grand Prix Jazz Juniors. Grający na kontrabasie Alan Wykpisz również ma na koncie sukcesy konkursowo-festiwalowe, a w raz z grupą High Definition Quartet liczne laury za wydane płyty. Pośród nich nominację do Fryderyka za jazzowy debiut roku oraz tytuł Płyty Roku 2019 za "Dziady" w zestawieniu naszego bloga. Nie inaczej jest z perkusistą Patrykiem Doboszem, również mogącym pochwalić się indywidualnymi i zespołowymi nagrodami, między innymi ze wspomnianego już konkursu Jazz Juniors.
Można więc śmiało stwierdzić, że pomimo formalnego debiutu samego składu, mamy do czynienia z artystami doświadczonymi. Trio serwuje nam dziewięć utworów i sześćdziesiąt dwie minuty muzyki, w całości autorstwa Piotra Matusika. Laury w kompozytorskich konkursach, jakimi legitymuje się pianista, nie wydają się niczym niezwykłym w kontekście opisywanego tu albumu. Rzeczywiście kompozycje to mocna strona "Independence". Utworów z płyty słucha się naprawdę z dużą przyjemnością, jednakże niebagatelną rolę gra też samo wykonanie. Skoro bowiem mamy do czynienia z jazzowymi "wyjadaczami", potencjalnie możemy oczekiwać od nich wrażeń niezwyczajnych.
Warunek ten spełniony zostaje bez jakichkolwiek wątpliwości już od pierwszych chwil albumu. Utwór nr 1 zabiera słuchacza w ponad 12 minutową podróż rozpoczętą intro z delikatną partią fortepianu i mrocznym udziałem kontrabasu, na którym Alan Wykpisz gra smyczkiem. Wstęp trwa niemal dwie minuty. W pozostałych dziesięciu dzieje się naprawdę dużo. Kapitalnie wypada rytmiczny dialog fortepianu z perkusją, którego motyw powraca kilkakrotnie w różnych odsłonach. Rewelacyjne jest kolejne smyczkowe solo "podrasowanego" przystawkami kontrabasu w środkowej części i następujący po nim popis lidera. Końcówka to z kolei długa, dynamiczna partia perkusji. Cały "Longing" - bo tak zatytułowany jest początkowy utwór - stanowi fantastyczną wizytówkę tria i jego możliwości, zarówno indywidualnych, jak i kolektywnych.
Absolutnie nie ma obaw, że formacja tym długim początkiem wystrzelała się z pomysłów. Dalej jest równie dobrze. Znowu kilkukrotnie wyróżnia się Alan Wykpisz. Kapitalnie wypadają bębny w długim solo środkowej części "Native Dancer". Znakomitym pomysłem są dwie solowe, dwuminutowe, impresje fortepianowe, które przełamują zespołową narracje całości. Ale przyznam też, że są na albumie momenty, które podobają mi się zdecydowanie mniej. Dzieje się tak, gdy na pierwszym planie grupa zbyt mocno eksponuje elektronikę. Psuje to nieco wspomnianego już "Native Dancera" oraz finałowy "Sound Of Evolution". Jest to niepotrzebne zaburzenie świetnego akustycznego brzmienia i w moim przekonaniu zwyczajnie się nie sprawdza. Mam nadzieję, że tytuł tego ostatniego nagrania nie jest zapowiedzią ewolucji tria w kierunku bardziej elektronicznym. Na szczęście podniesione tu przeze mnie wątpliwości nie wpływają na zdecydowanie pozytywną ocenę całego albumu. Dobry debiut i bardzo ciekawa płyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz