Joachim Kühn - piano
Mateusz Smoczyński - violin
Speaking Sound
ACT 9630-2
By Krzysztof Komorek
Cztery dekady dzielą daty urodzenia Joachima Kühna i Mateusza Smoczyńskiego. Jednak życiorysy i kariery obydwu muzyków mają wiele punktów wspólnych. Połączyła ich przede wszystkim osoba Zbigniewa Seiferta. Kühn przyjaźnił się z Seifertem, można go usłyszeć na kultowym albumie skrzypka zatytułowanym "Man Of The Light". Z kolei Seifert pojawił się na kilku płytach pianisty.
Mateusz Smoczyński jest laureatem pierwszej nagrody odbywającego się w Krakowie międzynarodowego konkursu wiolinistycznego, którego patronem jest Zbigniew Seifert. Oczywistym dla fanów jazzu jest jego udział w Atom String Quartet, który to zespół poświęcił jeden z albumów muzyce Seiferta. Pierwszy wspólny występ Kühna i Smoczyńskiego również związany był z legendarnym polskim skrzypkiem i miał miejsce podczas polskiej premiery Koncertu Skrzypcowego Seiferta w roku 2009.
Kolejne spotkanie nastąpiło niemal dziesięć lat później i zaowocowało zaproszeniem Mateusza Smoczyńskiego do domowego studia Kühna na Ibizie, gdzie kilkugodzinne wspólne muzykowanie zostało zarejestrowane. Na "Speaking Sound" możemy posłuchać najbardziej ekscytujących fragmentów z czterech i pół godziny nagrań. Większość repertuaru - pięć kompozycji - jest dziełem pianisty, jeden utwór podpisali wspólnie obaj muzycy. Całość dopełniają "Schubertauster" Vincenta Peiraniego - francuskiego akordeonisty, jednego z gwiazdorów ACT Music, oraz dwa nagrania o orientalnym posmaku: "No. 40" wzięty z cyklu "Asian Songs And Rhythms" Georgija Gurdżijewa, ormiańskiego filozofa, mistyka, pisarza i kompozytora, a także "I’m Better Off Without You” Rabiha Abou-Khalila, libańskiego mistrza oudu.
Czterdziestopięciominutowa płyta jest dość spokojna. Zdarzają się i momenty nieco gwałtowniejsze, czego najlepszy przykładem jest kapitalna, improwizowana "Maria" czy też środkowa część "Love And Peace". Na ogół mamy jednak do czynienia bądź z piękną melodią - jak w otwierającym album "Epilog Der Hoffnung" - bądź z nastrojami z lekka elegijnymi, a nawet mrocznymi. Na pierwszym planie wyraźniej słuchać skrzypce. Steinway Kühna przejmuje inicjatywę rzadziej, proponując krótkie, acz niezwykle smakowite solowe "perełki". Śmiało można stwierdzić, że z sesji na Ibizie narodził się świetny album, który bez zastanowienia zaliczyć można do klasyki duetowych, mistrzowskich spotkań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz