Karol Dobrowolski – skrzypce
Roby Lakatos – skrzypce [2, 3, 5, 7]
Alexis Cárdenas – skrzypce [2, 3, 7]
Piotr Sapieja – skrzypce [3, 5]
Raphaël Maillet – skrzypce [3, 4, 5, 6]
Giovanni Mirabassi – fortepian [4, 6, 8]
Hugues Duchesne – fortepian [1, 2, 3, 5]
Greg Zlap – harmonijka [4]
Borys Janczarski – saksofon tenorowy [1, 6]
Sébastien Gastine – kontrabass [1, 2, 3, 5, 6 ,8]
Nicolas Favrel – perkusja [1, 2, 3, 5, 6, 8]
Blue Melancolie (2022)
Wydawca: For Tune
Autor tekstu: Dominik Konieczny
Karol Dobrowolski, mimo że jest bardzo aktywnym muzykiem od wielu lat, to dopiero teraz miał okazję wydać autorski album. Bardzo się do tego zadania przygotował i w temacie wyboru kompozycji i muzyków, których zaprosił do nagrania.
Jest bardzo eklektycznie: podstawą zdecydowanie jest jazz, ale mamy całe spektrum nut i rytmów, od latino czy folku, przez muzykę filmową, po szeroko rozumianą muzykę współczesną.
Jest to bardzo mainstreamowa muzyka i to absolutnie nie jest zarzutem - nie jest ani nudna ani trywialna czy banalna. Jest bardzo otwarta, być może wbrew zamiarom i tytułom, jest także bardzo optymistyczna. Jakbyśmy poszli w motyw filmowy, to byłby to zdecydowanie film Woody Allena o Polskiej emigracji w latach 60’ w Paryżu. ¯\(ツ)/¯
Dla tych, którzy lubią skrzypce, skrzypiec i skrzypków jest w bród; skrzą się w szczególności skrzypce Roby Lakatosa i Alexisa Cárdenasa. "Tango el dios" na troje skrzypiec “saute” jest iście boskie - Frank Zappa, po współpracy z Jeanem Luc-Pontym wysnuł teorię, że skrzypce prowokują do popisywania się, do pewnej formalnej przesady i ja kupuję tę teorię - nawet jak nam się uda znaleźć skromnego skrzypka, to będzie to boska skromność wirtuoza. Takie jest intro do "Tango el dios", dotyka absolutu, a potem rozwija się tak, że nawet moje drewniane biodra w to tango idą.
Mamy kilka bardzo ładnych utworów, gdzie dobry temat przewodni i świetna sekcja, dają przestrzeń do solowych i wspólnych improwizacji, strzelistych kulminacji i szczęśliwego rozwiązania ("Petrucciana", "La valese blue melancolie"). Jeśli błąkają nam się stereotypy, to skrzypce wiążą się z pewną dozą szaleństwa i tego dostarczają "La promenade des montagnards" i "Ivresse slave". W "Apres le pluie" zaczyna się od snucia pomiędzy (zdecydowanie paryskimi) kałużami, ale potem przychodzi harmonijka ustna. Greg Zlap przypomina o nieziemskim potencjale tego niepozornego instrumentu.
Jest też piękna kompozycja "Choppinote", dedykowana mamie Karola Dobrowolskiego, w której prawdziwy popis daje Giovanni Mirabassi na pianinie. Całość zamyka, przenosząca mnie literalnie w lata sześćdziesiąte "Les empreintes polonaises a Paris".
Jest dobrze, każdy kto lubi skrzypce, jazz, petit Munstera i medoca odnajdzie się na tym albumie - gorąco i szczerze polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz