Mat Maneri - altówka
Tanya Kalmanovitch - altówka
Tomo Jacobson - kontrabas
Kresten Osgood - perkusja
Wydawca: Gotta Let It Out
Variations On No Particular Theme Part I & II (2021, 2022)
Tanya Kalmanovitch - altówka
Tomo Jacobson - kontrabas
Kresten Osgood - perkusja
Wydawca: Gotta Let It Out
Variations On No Particular Theme Part I & II (2021, 2022)
(na zdjęciu okładka płyty z 2022 roku)
Tekst: Maciej Nowotny
Tekst: Maciej Nowotny
"Wariacje na żaden określony temat" - tak można przetłumaczyć tytuł wydanego w dwóch częściach - w odstępie około roku - albumu, którego spiritus movens jest młody polski kontrabasista wykształcony i tworzący w Danii - Tomo Jacobson. Mówię o jednym albumie, bo obie części stanowią stylistyczną i chciałby się powiedzieć koncepcyjną całość, gdyby nie to, że właśnie sednem koncepcji jest tu... brak koncepcji.
Już samo w sobie spotkanie tych konkretnych artystów w tej konfiguracji jest czymś interesującym. Bo prócz Tomo Jacobsona w kwartecie odnajdujemy tu legendę muzyki improwizowanej, grającego na altówce Mata Manierego. Na drugiej altówce towarzyszy mu profesorka nowojorskiego konserwatorium The New School Tanya Kalmanovitch. Sekcję rytmiczną tworzy Tomo wraz ze swoim przyjacielem Duńczykiem Krestenem Osgoodem, którzy razem pojawili się już 5 lat temu na debiutanckiej płycie septetu Moonbow. Zatem skład, który nagrał te 2 płyty to potencjalnie wiele obiecująca mieszanka młodości i doświadczenia, entuzjazmu muzyki free improv z tradycją i maestrią muzyki współczesnej, które zresztą coraz częściej płyną jednym, nie do rozponania już, nurtem.
To co stanowi o tożsamości tego projektu to - wspomniany wyżej - programowy brak koncepcji mający swoje odbicie nie tylko w tytule albumu czy poszczególnych utworów (Variation No. 9, 4, 6 itd.), ale przede wszystkim w przekonaniu, że można połączyć perfekcyjny poziom wykonania charakterystyczny dla kameralnych zespołów znanych z muzyki klasycznej z "odlotem" będącym esencją nowoczesnej muzyki improwizowanej o freejazzowej priwienencji. Mówiąc metaforycznie, połączyć serce i umysł, ciało i duszę.
Ten dualizm od tysięcy lat wydaje się nie do przezwyciężenia, a w muzyce przynajmniej do niedawna te dwie rzeczywistości też wydawały sie wykluczać, ale w ostatnich kilku dekadach rzeczy stanęły na głowie, a następnie stały się czymś absolutnie normalnym. Muzycy jazzowi, muzycy improwizujący i muzycy klasyczni obecnie swobodnie przemieszczają się po różnych składach, stylistykach i projektach w sposób, który do niedawana wydawał się nie do pomyślenia. Łączy to wszystko jeden tylko wspólny mianownik: muzykowanie jako - cytuję za opisem płyty - "akt ciagłej wariacyjnej kreacji opartej na współgrze i obecności w owym akcie per se, bez wiązania się z żadnym konkretnym motywem czy tematem".
Ale jaki jest efekt? Oceny muzyki jako produktu każdy powinien dokonać sam. Będzie ona zróżnicowana w zależności od muzycznej edukacji, gustu i wrażliwości. Dla niektórych będzie czystą kakafonią, bo nigdy nie mieli okazji osłuchać się z muzyką współczesną czy jazzową, zwłaszcza w jej improwizującej formie. Dla niektórych, mimo braku tego osłuchania, choć pozostanie niezrozumiała, ale w jakiś sposób może być na tyle intrygująca, zagadkowa, budząca zaciekawienie, że nie da się pominąć wzruszeniem ramion, lecz może u nich spowodować chęć zastanowienia się nie tylko nad tym co słuchają na co dzień, ale i ... kto słucha! Dla pewnej części, muzyka ta będzie po prostu wspaniała, może nawet genialna, dzięki swojej fascynującej otwartości, wspaniałemu brzmieniu, niespotykanemu poziomowi wykonania. Wszyscy będą mieli rację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz