Malina Midera - piano
Szymon Kowalik - tenor saxophone
Jesper Lørup Christensen - drums
Asbjørn Boes - double bass
Mibokoch (2022)
Autor tekstu: Jędrzej Janicki
Relacje polsko-duńskie nie zawsze bywały jednoznaczne. Z jednej strony przez 40 lat niewyjaśniona była sytuacja granicy na Bałtyku między tymi dwoma państwami, a z drugiej strony wymiana jazzowej myśli na tej właśnie linii przebiega wręcz wzorcowo. Na blogu PolishJazz kwestie historyczno-polityczne odgrywają na szczęście rolę drugorzędną, więc zajmiemy się raczej tym porozumieniem o charakterze jazzowym. Doskonałym jego przykładem kwartet Midera & Kowalik!
Pomysł na ten właśnie zespół narodził się w 2021 w Odense. Nic więc dziwnego, że obok niewątpliwych liderów składu czyli pianistki Maliny Midery oraz saksofonisty Szymona Kowalika w „wyjściowej czwórce” znaleźli się również muzycy właśnie z tamtego rejonu Europy – perkusista Jesper Lørup Christensen oraz kontrabasista Asbjørn Boes. I choć kwartet ten funkcjonuje obecnie z polską sekcją rytmiczną (perkusista Alan Kapołka oraz kontrabasista Szymon Zalewski), to jednak ów skandynawski sznyt na samej płycie jest wyraźnie zauważalny. Jest to o tyle nieoczywiste, że kompozytorami są Midera i Kowalik, jednak to być może właśnie bardzo przestrzenna i pozostawiająca ogromne połacie domysłom gra sekcji kreuje niezwykłą wręcz świeżość i oryginalność płyty Mibokoch. Na tle tej wyjątkowej pracy sekcji rozbłysnąć mogą soliści. Ich błysk jest jednak elegancki i wysublimowany, daleki od efekciarstwa. Jestem pod dużym wrażeniem, gdyż zarówno Midera, jak i Kowalik w brawurowy sposób ukazują jak wiele znaczy skupienie na dźwięku. Rzecz jasna, ich frazowanie i dobór dźwięków również są bardzo intrygujące, jednak to dbałość o należyte, pełne godności i majestatu przynależnemu wszelkiej muzyce wybrzmienie dźwięku świadczy o niezwykłej wręcz wartości tej płyty. Podobne uświęcenie dźwięku usłyszeć można też na płycie Insight Anny Jopek, co świadczy tylko o tym, że młodzi polscy jazzmani zdają sobie sprawę, że liczy się nie ilość, a jakość – dźwięków oczywiście.
Koniec i bomba, a kto nie słuchał, ten trąba. Ta parafraza słów mistrza Gombrowicza rzecz jasna nie ma na celu nikogo obrazić, wręcz przeciwnie! To raczej zachęta do zapoznania się z płytą Mibokoch, która moim zdaniem jest bardzo mocnym kandydatem do miana najlepszego jazzowego debiutu 2022 roku. Koniecznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz