Łukasz Ojdana – fortepian
Maciej Garbowski – kontrabas
Krzysztof Gradziuk – perkusja
"Endorfina" (2022)
Autor tekstu: Maciej Nowotny
Krzysztof Gradziuk – perkusja
"Endorfina" (2022)
Autor tekstu: Maciej Nowotny
Italo Calvino, w jednym ze swoich esejów, tak się zachwycał Galileusza Dialogiem o dwu najważniejszych układach świata: "(...) Jest to pochwała Ziemi jako ciała podlegającego przeobrażeniom, mutacjom, płodzeniu. Galileusz z przerażeniem przywołuje obraz Ziemi z jaspisu, Ziemi z kryształu, Ziemi niezniszczalnej, jakby skamieniałej pod spojrzeniem Meduzy". Ta myśl Galileusza ma zastosowanie i do muzyki. Muzyka perfekcyjna, idealna jest końcem samej siebie. To dlatego muzyka klasyczna zastygła w bezruchu. To dlatego klan Marsalisów i jego akolici, zwolennicy jazzu jako muzyki klasycznej Afroamerykanów, zabijają jazz.
Pamiętam rozmowę z Tomaszem Stańko w jego mansardzie na warszawskim Powiślu, w otoczeniu perskich dywanów, z trąbką Charlesa Tollivera sączącą się z głośników. Zapytałem o znaczenie improwizacji w muzyce. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem i odpowiedział mniej więcej tak: "Improwizacją może być wszystko. Najlepiej gdy zdarza się to spontanicznie. Grasz to, co z grubsza zaplanowaliście i nagle ktoś się myli. Ale nie przestajesz. Nie poprawiasz. Grasz dalej. I wtedy zaczyna się dziać coś ciekawego". Chwilę się zamyślił widząc w naszych twarzach sceptycyzm. I dodał: "To jak z DNA, ewolucja jest możliwa dzięki mutacjom czyli pojawiającym się spontanicznie błędom w kodzie genetycznym. Niektóre z tych anomalii okazują się genialne i pomagają w przystosowaniu".
I mi pomogły. Wszystkie anomalie, nieciągłości, dziwności z których składa się muzyka na tej płycie. CD dostałem w końcówce lata 2022 roku i myślałem, że ją sobie spokojnie przesłucham i skrytykuję. Tymczasem wylądowałem nagle na sali operacyjnej na kardiologii w szpitalu na Wołoskiej. Tuż po zabiegu lekarze kazali mi pozostawać 24 godziny w całkowitym bezruchu, a ból i emocje nie pozwalały mi zasnąć. Godziny dłużyły się niemiłosiernie. Z moimi towarzyszami niedoli w pokoju - księdzem i generałem policji - jakoś nie mogłem znaleźć wspólnych tematów. Te trudne i długie godziny łatwiej przyszło mi znieść właśnie dzięki muzyce na tej płycie. Bo była jedyną, którą udało mi się zabrać ze sobą, a potem słuchałem jej raz za razem, nie pamiętam już ile razy. I wiecie co? Zupełnie mi się nie nudziła. Brak melodii, brak rytmu, brak struktur, całkowita wolność, czysta gra wyobraźni dały tej muzyce głębię umożliwiającą nieskończoną ilość interpretacyjnych permutacji.
Od dawna byłem wielbicielem tego trio, jeszcze z czasów gdy grali w skandynawskim cool jazzowym stylu, a także potem gdy Przemysława Raminiaka na fortepianie zastąpił Łukasz Ojdana, a cały skład zwrócił się w kierunku free jazzu. Wszakże ze wszystkich nadzwyczajnych płyt jakie nagrali przez te lata w rodzaju "Unfished Story", "True Story", "One", "Aura" czy niedawno "Mysterious Monuments on the Moon", to "Endorfina" jest moją ukochaną. Niedostępna, zwiewna, trudna do uchwycenia, niemożliwa do interpretacji, hermetyczna. Odrzucająca dla 99% słuchaczy. Osiągająca status kultowy dla 1%. Niemożliwa właściwie do znalezienia gdziekolwiek, nie do kupienia, wydana - podobno - w śladowym nakładzie na CD i na winylu. Podobno winyl jest przeźroczysty i można niekiedy odnieść wrażenie, że płyta równocześnie jest i jakby jej nie było. I może takie powinno być arcydzieło?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz