Ryszard Wojciul – soprano & alto saxophones, clarinet, bass clarinet, EWI, voice
Bolesław Błaszczyk – piano, synthesizer, cello, electric cello, voice
Jacek Alka - percussion
Gościnnie: Olga Szwajgier (vocals, track: 2, 9), Maria Pomianowska (bilgoray suka, plock fiddle, voice), Justyna Rekść-Raubo (viola da gamba - soprano & bass), Wojciech Błażejczyk (guitar, electronics, objectophones), Krzysztof Knittel (electronics), Krzysztof Majchrzak (bass guitar, fretless bass, electronics), Krzysztof Szmańda (drums)
Summa Intuitiva (2021)
Wydawca: AudioCave
Tekst: Maciej Nowotny
Ryszard Wojciul - znany warszawski promotor muzyczny, dziennikarz radiowy prowadzący mi.in. przez lata audycję w Radio Tok.fm, a także menedżer kultury związany niegdyś m.in. ze znaną polską wytwórnią ForTune, jest też muzykiem. Obecnie nie jest to jego źródło utrzymania, a raczej miłość całego życia, ale koncertuje bardzo rzadko i właściwie jest związany głównie jeśli nie wyłącznie z jednym zespołem - Intuition Orchestra, którą tworzy wraz Bolesławem Błaszczykiem (klawisze, wiolonczela) i Jackiem Alką (perkusja). Do tego projektu regularnie powraca i raz na jakiś czas wydaje nowy materiał, chociaż ten po sporej, bo aż 6-letniej przerwie.
Możecie Państwo wyrazić zdziwienie, że trzy osoby to trochę skromnie jak na zawarte w nazwie określenie "orkiestra"? Ale formuła zespołu zakładała (przynajmniej na albumach, które miałem okazję słuchać), że do tego podstawowego składu dopraszani są goście za każdym razem odświeżając w ten sposób doświadczenie spotkania. I tak na wydanym w 2012 świetnym "Frommie" pojawili się znakomita wokalistka Grażyna Auguścik i charyzmatyczny tubista Zdzisław Piernik, na "To The Inside" (2014) m.in. kreatywny gitarzysta Marcin Olak, a na "Case Of Surprise" (2015) m.in. energetyczny improwizator Dominik Strycharski. Najnowszy album nie stanowi tu wyjątku, chyba tylko pod tym względem, że gości jest jeszcze więcej i wszyscy bez wyjatku są wybitnymi twórcami, a nazwiska Marii Pomianowskiej, Olgi Szwajgier, Krzysztofów Majchrzaka i Szmańdy są świetnie znane, szczególnie w świecie polskiego jazzu.
Jak sugeruje tytuł i czego nie ukrywa lider, płyta jaką dostajemy do rąk stanowi podsumowanie 35-letniej pracy zespołu. Ja w tej podróży miałem okazję brać udział przez nieco ponad dekadę i należałem do osób wytrwale zwracających uwagę na ten projekt, bo w obrębie tzw. "trzeciej drogi" czyli projektów łączących jazz, muzykę improwizowaną i współczesną był moim zdaniem naprawdę wart uwagi. Dzisiaj to się wydaje truizmem, ale podkreślanie spontanicznego charakteru procesu tworzenia muzyki, otwartość na różne prądy i gatunki muzyczne, gotowość do eksperymentowania nie były czymś równie oczywistym dekadę czy dwie temu jak są dzisiaj.
Trzeba jednak uczciwie napisać, że dzisiaj trudno określać muzykę Intuition Orchestra jako awangardową. Ciągle napominam siebie (i zachęcam do tego kolegów po piórze), aby nie szermować etykietką "awangardowy" wobec muzyki, która ma swoje korzenie w dokonaniach artystów nagrywających 50 lat temu. "Summa Intuitiva" nie jest awangardowa, ona jest tylko i aż zapisem kolejnego etapu podróży muzycznej i życiowej artystów, którzy mają miłość i pasję do muzyki i chcą się nią z nami, słuchaczami, dzielić. W takich momentach ta płyta jest najlepsza bardzo na plus wyróżniając się z wydawanych dziesiątkami, lecz dość sztampowych płyt jazzowych.
Każdy utwór jest inny, każdy brzmi świeżo, na każdym artyści dają z siebie coś nowego, zaskakującego i muszę schylić przed nimi głowę, a szczególnie przed Ryszardem Wojciulem, bo mimo upłuwu lat w tej muzyce słychać młodzieńczą wręcz pasję, miłość, radość, a nawet ekstazę z grania i spotkania z innymi bratnimi duszami. Tak, ta płyta potrafi czarować, ale pod kilkoma warunkami. Potrzeba cierpliwości, by się dać muzyce otworzyć. Nie są to bowiem pioseneczki typu pitu pitu, ale granie z trzewi, z korzeni, z ducha. Trzeba znaleźć odpowiedni moment wewnętrznej ciszy, może nawet kilka razy podejść do tego materiału, dać sobie szansę na wsłuchanie się głębiej, szczerzej, z większym zaangażowaniem. Aby to się udało niezbędny jest też dobry sprzęt muzyczny. Ja zachwyciłem się tą muzyką dopiero słuchając jej na bardzo dobrych, analitycznych, audiofilskich słuchawkach. Na średniej klasy kolumnach czy słuchawkach ta muzyka miała zbyt wąską średnicę i nie mogłem przebić się do detali. A w tej muzyce nie diabeł, ale anioł, a może i sam Pan Bóg tkwi właśnie w detalach... Gratulacje dla artystów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz