Piotr Orzechowski - piano
Daniel Toledo - bass
Paul Svanberg - drums
Atrium
FOR TUNE 0121
By Krzysztof Komorek
Ostatnio kilkakrotnie doszedłem do – niby oczywistej – konstatacji, że na świecie ukazuje się niesamowicie dużo dobrej i bardzo dobrej muzyki. Tymczasem miłośnik jakiegoś gatunku, dajmy na to jazzu, siedzący sobie na jednym końcu globu, załóżmy, że w Polsce, nawet nie ma pojęcia, jakie omijają go znakomite płyty jazzmanów z Australii, Islandii czy Ekwadoru. Na szczęście czasem dzieje się tak, że ekwadorski muzyk trafia nad Wisłę, spotyka tu miejscowego pianistę, a do tria zapraszają jeszcze grającego na perkusji Szweda. W ten sposób rodzi się coś takiego jak "Atrium".
To już druga płyta tria Daniela Toledo (w nagraniu poprzedniej uczestniczył inny perkusista). Tak się jednak złożyło, że debiutanckie nagrania sprzed dwóch lat ominęły mnie szerokim łukiem. Po przesłuchaniu "Atrium" jestem pewien, że kolejne produkcje Toledo już mi nie umkną. Trzeba też jasno powiedzieć, że po premierze najnowszego wydawnictwa nie wypada powiedzieć: "Daniel Toledo? A, to nie znam".
Cóż to za fantastyczna płyta. Niby tylko niepełna godzina, niby zwykłe mainstreamowe, fortepianowe trio. Jednak warto po nią sięgnąć. Powiem więcej, trzeba po nią sięgnąć i to wcale nie jak po egzotyczną ciekawostkę. Zapewne wiele osób – tak jak było i ze mną – zaciekawi dopisek "& Pianohooligan" w nazwie zespołu. Nie jest to jednak żaden zabieg marketingowy w rodzaju zaproszenia znamienitego gościa na krótki gościnny występ. Jakość "Atrium" to w znacznym stopniu właśnie zasługa obecności Piotra Orzechowskiego. Nie wiem, czy ktoś w ogóle miał jeszcze co do tego faktu wątpliwości, ale w osobie Orzechowskiego mamy naprawdę wybitnego pianistę, co "Atrium" zdecydowanie udowadnia. Nie oznacza to bynajmniej umniejszenia roli i poziomu dwóch pozostałych muzyków. Basista Daniel Toledo to przecież autor całego materiału i to dzięki niemu pianista miał podstawy do tak udanego hooliganienia.
Ta płyta przytrzymała mnie przy sobie bardzo długo. Nadal trzyma. To wbrew pozorom nieczęsty przypadek w dzisiejszych czasach, pełnych coraz to nowych, ciekawych i wartych poznania muzycznych odkryć. Do Daniela Toledo, jego tria z Pianohooliganem, wracam jednak co jakiś czas, z radością zatapiając się w ich muzyce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz