Translate

wtorek, 9 grudnia 2025

Dariusz Ziółek - "Still Got the Bass"

Dariusz Ziółek

Dariusz Ziółek - śpiew, gitara basowa, instr. klawiszowe

Tytuł albumu: "Still Got the Bass"

Wydawca: PPHU Moritz Marek Rożycki (2025)

Tekst recenzji: Maciej Nowotny


To chyba Słowacki jako pierwszy opisał nasz narodowy charakter słowami o „duszy anielskiej w czerepie rubasznym” i „pawiu narodów i papudze”. Cóż, stulecia mijają, ale kompleksy jakoś się nie zmieniają – diagnoza wieszcza równie trafnie opisuje psychologię współczesnych Polaków, muzyków jazzowych nie wyłączając.

Wiele razy słyszymy, że tym, co wyróżnia polski jazz, jest melancholia, literatura, szerzej: związki ze sztuką wysoką i inteligencki etos. Wszystko to prawda. Na szczęście jazz spod znaku Komedy, Stańki czy Mietka Kosza bywa równoważony przez nurt przekory, ironii, a czasem nawet zdrowej drwiny. Najsilniejszym jej przejawem był oczywiście yass, ale humor i przewrotność przewijały się również w głównym nurcie – bo dowcip silnie wiąże się z inteligencją, a tej muzykom jazzowym nigdy nie brakowało.

A jeśli z dowcipem i inteligencją łączy się dystans do samego siebie, to czego chcieć więcej? No, może jeszcze trochę… basu. I właśnie to wszystko – w obfitości – znajdziemy na najnowszym krążku Dariusza Ziółka. To płyta nagrana solo, na której basista objawia się także jako wokalista i autor tekstów. Jeśli więc nużą Was listopadowe, ponure wieczory, warto dać jej szansę. Trudno słuchając tekstów Ziółka się nie uśmiechnąć.

Na przykład tak przedstawia się artysta w pierwszym utworze, zatytułowanym „Ogłoszenie”:

„Zawodowy muzyk z dużym doświadczeniem
oferuje koncert, nagłośnienie w cenie.
Zagra w każdym stylu i nuty mu nie obce,
w branży jest ogólnie cenionym fachowcem.
Więc dzwoń, dzwoń, dzwoń kontrahencie,
muzyk jest na życiowym zakręcie,
pustki w lodówce, debet na koncie.”

Rymy częstochowskie, fraza na basie ciężka jak głowa po przepiciu, ale humor obecny, a zamiast narzekania – trafna diagnoza realiów społeczno-ekonomicznych, w jakich funkcjonuje większość polskich jazzmanów. A im dalej, tym lepiej!

Jedną z moich ulubionych piosenek na płycie jest „Gram na 11”. Warto wczytać się w tekst:

„Zauważacie, że gram na 11,
długo ćwiczyłem i się nauczyłem.
Zważcie, że gram na 11,
więc klaszczcie, bo gram na 11.
Krew, pot i łzy – ale jak to brzmi!”

W tym miejscu chciałoby się zauważyć, że niezapomniany Janek Himilsbach miał dylemat, czy uczyć się angielskiego – i wiemy, jak go rozstrzygnął. Dzięki temu, inaczej niż Ziółek z graniem na 11, nie został z nim jak ch…j.

Kolejna perełka, rzucona przez Ziółka przed takie wieprze jak my, to piosenka „Nie jestem z USA”. Jej tekst sprawił, że śmiałem się dosłownie do rozpuku:

„Nawet gdybym talent miał,
nawet gdybym gardło zdarł,
nie zaśpiewam nigdy bluesa, co duszę na wskroś porusza,
bo nie jestem z USA.”

Gdybym dostawał 5 zł za każdym razem, kiedy słyszałem podobne wyznania w polskim jazzie – zwłaszcza w kuluarach, od krytyków i dziennikarzy – byłbym dziś milionerem. Czy podzieliłbym się tym milionem z Dariuszem Ziółkiem? To już inna sprawa…

Piękna piosenka „Recenzja Majora” przypomina z kolei, że chociaż Ziółek skończył Wydział Jazzu w Katowicach i znamy go z płyt Wojtasika, Popka czy Lory Szafran, to ostatnio – w 2023 roku – nagrał album Colors w ramach znakomitego projektu Kaziógra z Grzegorzem Kapołką i Antonim „Ziutem” Gralakiem. A Gralak był przecież jednym z filarów Free Cooperation, gdzie grał z legendarnym Andrzejem Przybielskim („Majorem”). Czy stąd te yassowo-prześmiewcze nuty na albumie? Nie wiem – przeczytajcie sami:

„Oto co przyniosła ta noc:
kilka źle zagranych blue notes,
i rym, którym wzgardziłby każdy poeta,
i ten głos, którego słuchać się nie daaaa!

Nie było wielkich uniesień,
dramatów, wzruszeń, upadków i wskrzeszeń.
Na scenie znów te same twarze,
zgrane standardy, żadnych nowych wrażeń.
Zniknęła dzielna awangarda,
prawdziwą sztukę kołtuństwo dusi,
nie woła nikt głosem natchnionego barda.”

Płytę kończy – jak przystało na album solo basisty – utwór tytułowy „Still Got the Bass”, który jest hymnem do… no, przeczytajcie sami:

„You took my house,
you took my car,
you took piano
and my guitar,
you took my posters
my Fender amp,
my tennis racket
and seven rare stamps,
BUT I still have a bass!!!

A zatem, Panowie – cała nadzieja w basie. A nawet jeśli już za późno, by nauczyć się na nim grać, zawsze można sięgnąć po tę płytę. Do przesłyszenia!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz też: