Mateusz Sobiechowski - piano
Edilson Sanchez - electric bass
Bartek Staromiejski - drums
Alberto Suazo - jarana, jawbone percussion, ocarinas
Huapango Nights
PRIVATE EDITION 2020
By Alek Jastrzębski
Debiutanckie albumy mają w sobie coś szczególnie pociągającego. Być może chodzi o tę specyficzną aurę tajemniczości, czasem wręcz niepewności, względem tego, co nas czeka? A może chodzi o ekscytację związaną z nieuchronnością spotkania z nieznanym? Czy trafimy na to, na co liczymy? A może czeka nas zawód? Na ile materiał będzie zgodny z naszymi oczekiwaniami? Trudno to przewidzieć i osobiście uważam to za najciekawsze w pierwszych płytach, które czasem są jednocześnie ostatnimi, czasem zaś początkiem obszernej dyskografii. Jakim debiutem okazało się "Huapango Nights"?
Z całą pewnością bardzo interesującym, już ze względu na sam zamysł twórczy Eduardo Bortolottiego - skrzypka jazzowego i lidera kwintetu. Zapragnął on bowiem ukazać swoje meksykańskie korzenie w nowoczesnej jazzowej odsłonie. Całość ma stanowić podsumowanie jego ośmioletniego pobytu w Polsce, dlatego obok aranżacji meksykańskiej muzyki ludowej, na płycie usłyszymy również autorskie kompozycje jazzowe. Warto przy tej okazji wspomnieć o instrumentarium - brzmienie skrzypiec i standardowej sekcji rytmicznej wzbogacają dźwięki instrumentów tradycyjnych, takich jak jarana, szczęka osła czy okaryny. Bez wątpienia jest to intrygujące zestawienie, wnoszące wiele świeżości do dobrze już znanej i osłuchanej klasycznej obsady kwintetu jazzowego i nadaje całości wyjątkowego posmaku.
To samo można powiedzieć o melodyce, nierzadko zakorzenionej w muzyce ludowej, osadzonej jednocześnie w jazzowej harmonii. Najbardziej zaskakuje lekkość i naturalność, z jaką muzykom udało się połączyć te dwa światy - zupełnie jakby było to zestawienie oczywiste. Szczególnie słychać to w "Cenzontle", gdzie w towarzystwie chwytliwego groove'u i elektrycznego piana mamy obok siebie solówki na okarynach i skrzypcach z efektem wah-wah. Instrumentalistom należą się ukłony za doskonałe wyważenie tak abstrakcyjnych połączeń, dzięki czemu utwory nie sprawiają wrażenia jedynie ciekawostki, a są oryginalnymi i przemyślanymi kompozycjami.
To samo tyczy się dramaturgii całej płyty, która w moim odczuciu również nie została pozostawiona przypadkowi. I tak przepiękna, tęskna melodia spokojnego "Altered Times" jest fantastycznym następstwem wspomnianego wcześniej dynamicznego "Cenzontle", a zamykające płytę "Alla en el Rancho Grande" jest nieoczekiwaną, acz bardzo udaną wycieczką do świata free, stanowiącą jednocześnie otwarte zakończenie całości.
"Huapango Nights" to ponad 40 minut owocnego spotkania meksykańskiej muzyki ludowej ze współczesnym jazzem i jednocześnie odważny i udany debiut fonograficzny Eduardo Bortolottiego. Tym samym skrzypek, wraz z towarzyszącymi mu muzykami, przypomina, że wciąż warto wyruszać w rzadziej eksplorowane rejony muzyki, bo kryje się w nich równie wiele piękna, co w tych częściej odwiedzanych. Mam nadzieję, że ten album to dopiero początek licznych eskapad kwintetu do miejsc, w których kreatywność i muzyczna otwartość grają pierwsze skrzypce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz