Jakub Żołubak – gitarzysta, kompozytor
Patrycja Wybrańczyk – perkusistka
Radek Łukaszewicz – kontrabasista i gitarzysta basowy
Live at JazzState (2021)
Tekst: Jędrek Janicki
Mój tata lubi gitarzystów rockowych. Takich co siekną potężnym riffem i efekciarską solówką. Cóż, przyznać mu muszę, że dla mnie taki sposób grania na gitarze wybrzmiewa również ekstremalnie ekscytująco. Gdy niedawno jechaliśmy jednak samochodem w nieco dłuższą trasę, z tzw. głupia frant postanowiłem puścić mu płytę Live at Jazzstate trio Jakuba Żołubaka. Tata przysłuchał się w zadumie i krótko ocenił: „o widzisz, ten jest naprawdę niezły”. Zdecydowanie miał rację. Choć może nie do końca, nawet z rodzicielami nie zawsze w pełni trzeba się zgadzać. Żołubak nie jest niezły – jest po prostu znakomity.
Żołubak jazzowemu światu poznać się dał jako jeden z dwóch liderów (obok saksofonisty Mateusza Chorążewicza) zespołu Bipolar Order. Choć ich debiutancka płyta Duality przepełniona była ciekawymi pomysłami, to jednak mam nieodparte wrażenie, że brzmiała nieco zbyt chaotycznie. Żołubak zmienił nieco format grania i tym razem artystyczne kroki skierował w stronę jazzowego trio, w którym oprócz gitary słychać perkusję oraz kontrabas. Do współpracy zaprosił naprawdę znakomitych muzyków młodszego pokolenia. Perkusistką została Patrycja Wybrańczyk (znana z wszechobecnego w jazzowym światku zespołu O.N.E Quintet – może pora na nową płytę??), a kontrabasistą nadal poszukujący swojego muzycznego miejsca na ziemi (i dobrze, oby te poszukiwania trwały jak najdłużej!) Radek Łukaszewicz. Jak sama nazwa płyty wskazuje, debiut stanowi nagranie koncertowe. Ten akt odwagi i pewnej brawury wymuszony jednak został w pewnym zakresie podłymi okolicznościami świata pandemicznego.
Co ciekawe jednak, cały materiał, gdybym nie wiedział o okolicznościach jego powstania, uznałbym za nagrany w studio. Muzycy przykładają bardzo dużą wagę do każdego pojedynczego dźwięku. Brzmienie jest w pełni dopracowane, nie bójmy się słów – wręcz audiofilskie! Zazwyczaj pewnym mankamentem tego typu nagrań jest pewien ubytek dynamiki i autentyczności – bądźmy szczerzy, nagrania nakierowane na brzmienie często bywają nudne jak flaki z olejem, jeżeli chodzi o kompozycje. W tym przypadku jednak utwory nie tracą pewnego wewnętrznego nerwu, tak potrzebnego dla odbioru stonowanej i dojrzałej muzyki jazzowej. Żołubak w sposobie frazowania przypomina Billa Frisella - zresztą, w otwarty sposób do swoich inspiracji się przyznaje. Wszak na Live at Jazzstate znalazła się doskonała interpretacja Frisellowego utworu Small Town, którego genialną wersję Boski Bill zagrał na płycie zatytułowanej właśnie Small Town. Wydaje się, że współczesny gitarzysta jazzowy kierować się może dwoma drogami – albo prowadzi partie solowe w tradycyjnym tego słowa rozumieniu (motyw plus solówki wokół niego), albo kreuje przestrzeń, operując raczej plamami dźwiękowymi niż konkretnymi akordami. Co ciekawe, styl gry Żołubaka jest gdzieś pomiędzy tymi dwoma tendencjami i te dwa sposoby myślenia o gitarze jazzowej intrygująco łączy. Sygnalizowane skrawki naprawdę przepięknych melodii (chociażby nieprawdopodobnie ujmujący główny motyw z utworu It’s Okay to Panic) dosłownie „rozpływają się” w przestrzeni wytwarzanej przez całą trójkę muzyków. Trio to, choć prowadzone wyraźnie przez nasycone delikatnym przesterem brzmienie gitary, funkcjonuje jak jeden spójny organizm. Śmiało i z ogromną radością stwierdzić można, że oto do czynienia mamy z prawdziwym zespołem, a nie tylko trójką utalentowanych instrumentalistów.
Live at Jazzstate to, parafrazując słowa byłego już prezesa PZPN, prawdziwy „top”. Na płycie tej mieszają się przeróżne inspiracje frisellowsko-ecmowskie, lecz trio zdołało już na poziomie debiutu wypracować swój w pełni autonomiczny i oryginalny język. Dojrzałość bijąca z każdego dźwięku tego nagrania powoduje, że dla mnie Live at Jazzstate to bardzo mocny kandydat do najlepszej polskiej jazzowej płyty 2021 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz