Michał Milczarek - guitar
Marcin Albert Steczkowski - cornet
Marcin Jadach - double bass
Michał Bryndal - drums
NUDA
PRIVATE EDITION 2020
By Jędrzej Janicki
Oszczędźmy sobie wątpliwej jakości żartów dotyczących specyficznej nazwy tego zespołu. NUDA. – to brzmi naprawdę dumnie, a ta kropka na końcu nazwy dodaje jeszcze dostojeństwa i gracji. Nuda to być może istota człowieczeństwa, stan, w którym najmniejsze nawet doznanie jawi się jako wybawienie z tej nieokreślonej i bezbrzeżnej pustki. Jednym słowem, idealna nazwa dla jazzowego kwartetu, a także dla debiutanckiego wydawnictwa. Jak się nudzić, to na całego.
Grupę NUDA. tworzy czterech świetnych muzyków – gitarzysta Michał Milczarek, kornecista Marcin Steczkowski, perkusista Michał Bryndal oraz kontrabasista Marcin Jadach. Brzmienie formacji w największym zakresie kreowane jednak jest przez bardzo pomysłową grę Milczarka. Gitarzysta ten w żadnym razie nie jest muzycznym żółtodziobem, na swoim koncie ma już chociażby dwie świetne płyty swojego autorskiego Michał Milczarek Trio (znanego również jako MM3). "Squirrels & Butterflies" (2014) tegoż zespołu to brawurowy i efektowny flirt z jazz-rockiem. Jeszcze ciekawiej prezentuje się druga płyta MM3 – "Ambient Works" (2016). Tym razem, jak nietrudno się domyślić, zespół swoje muzyczne kroki skierował w stronę estetyki ambient, tworząc tym samym nieoczywisty i wyjątkowo intrygujący mariaż jazzu i tej właśnie stylistyki.
Album "NUDA" jest w pewnym sensie dopełnieniem ewolucji sposobu postrzegania roli gitary elektrycznej w muzyce okołojazzowej. Zapomnijmy o miałkich i efekciarskich solowych popisach – Milczarek buduje nieoczywistą przestrzeń bliską dokonaniom chociażby Eivinda Aarseta. Na płycie tej dominują czyste brzmienia, dalekie od pierwszych skojarzeń związanych z eksperymentalną muzyka improwizowaną (a w takich muzycznych rejonach NUDA. niewątpliwie się porusza). Muzykom udaje się wytworzyć atmosferę pełnego napięcia oczekiwania na każdy kolejny dźwięk. NUDA., pomimo swojego eksperymentalnego zacięcia, nie gubi jednak specyficznej melancholijności i melodyjności swoich kompozycji – przepięknym tego dowodem urocza "Transballadyna". Doskonale wyważone proporcje między bardzo świadomymi i eksperymentalnymi poszukiwaniami a dyskretnością i lekkością kompozycji stanowią o niezwykłej sile tej płyty.
Cały album jest trochę jak jego okładka. Pozornie zwykłe, niczym się niewyróżniające otoczenie, w którym nagle pojawia się osobnik, wykonujący bliżej niezidentyfikowany wygibas. Trochę taka też jest muzyka NUDY. – choć improwizowana, to doskonale przemyślana. Choć doskonale przemyślana, to potrafiąca niejednokrotnie zaskoczyć. Czekam niecierpliwie na więcej, gdyż muzyczna przyszłość tego kwartetu rysuje się w wyjątkowo optymistycznych barwach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz