Robert Kusiołek - accordion, bandoneon
Elena Czekanowa - piano, sound effects
Paweł Postaremczak - tenor & soprano saxophones
Grzegorz Nowara - bass & contrabass tubas
Qui Pro Quo
MPC003
By Michał Pudło
Zastosowanie akordeonu (tudzież harmonium, bandoneonu, bajanu i innych „klawiszo-miechów”) w muzyce „złożonej” kojarzyło mi się dotychczas głównie ze współczesną muzyką klasyczną, kompozycjami Sofii Gubaiduliny i Franza Constanta. Jeżeli interesują was choć trochę „atonalne dreszczowce”, to polecam gorąco wymienioną parę. Partytury Gubaiduliny wyróżniają się spośród innych post-serialistycznych rzeczy zapałem, natchnieniem i rozmachem (co bodajże jest efektem gorliwej wiary kompozytorki). Proszę mi oddać przysługę i posłuchać jej kameralnego „In croce” czy „De profundis” na bajan solo. Constant z kolei eksperymentował z akordeonem, wystawiając ten instrument na czoło orkiestry symfonicznej w swoim kapitalnym „Concerto [na wymieniony skład]”. W nurcie improwizacji nie spotykamy wielu akordeonistów, dlatego cieszy obecność Roberta Kusiołka i jego wybory artystyczne.
Na „Qui Pro Quo” słyszymy (poza wspomnianym akordeonem) również fortepian, tubę i saksofon. Na ostatnim z wymienionych instrumentów Paweł Postaremczak gra z niespotykaną finezją, w stylu znanym z jego albumu „Affinity” z 2012 roku (trio z Ksawerym Wójcińskim i Klausem Kugelem). Ale istota rzeczy tkwi raczej w połączeniu barw i brzmień, niż w umiejętnościach pojedynczych muzyków. Bliżej kwartetowi do obrazowej muzyki awangardowej niż do jazzu czy improwizacji.
Przechodząc jednak do sedna, czyli do „Qui Pro Quo”: materiał brzmi zaskakująco i piszę to z czystym sumieniem. W pierwszej kolejności uderza melodyjność. Wspaniała melodyjność zbudowana na piekielnie nietypowych taktykach wykonawczych. Żaden członek/członkini kwartetu nie gra w sposób, który zaakceptowaliby konserwatywni słuchacze, a jednocześnie muzyka zamiast traumatyzować i wzburzać, emanuje harmonią. Wędruje z nami leśną knieją, trzymając czule za rękę. Okazjonalnie zdarzają się momenty ekspresyjne, jak np. w „Act III”, ale już w „Act IV” kwartet rozwija na bazie figlarnego saksofonu i kroczącego akordeonu kolejną przygodę fabularną. Elena Czekanowa gra pasjonujące melodie, uruchamiając zarówno klawiaturę, jak i strunowe bebechy fortepianu, a Grzegorz Nowara, cóż, doskonale dynamizuje muzykę niskimi rejestrami tuby. Całość obywa się bez basu i perkusji. Wniosek jest prosty: to wielowymiarowa muzyka dla odważnych słuchaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz