Stanisław Słowiński - violin
Solo EP
PRIVATE EDITION
By Krzysztof Komorek
W krótkim czasie po premierze płyty kwintetu Stanisława Słowińskiego, krakowski skrzypek zaprezentował słuchaczom kolejne wydawnictwo. Tym razem są to nagrania solowe wydane jako mini-album (czyli popularna "epka"). Trzy autorskie utwory to niecały kwadrans muzyki. Przedpremierowe informacje definiowały materiał z "Solo" jako kompozycje inspirowane klasycznym kanonem muzyki skrzypcowej, dziełami Bacha, Paganiniego, Szymanowskiego, w połączeniu z wpływami jazzu i muzyki improwizowanej oraz odwołaniem się w tym wypadku do spuścizny Zbigniewa Seiferta. Wydawnictwo miało być także próbą pokazania skrzypiec jako instrumentu solowego właśnie w muzyce improwizowanej. Ciekawostką było wykorzystanie w sesji nagraniowej specjalnie przygotowanych dla muzyka skrzypiec pięciostrunowych.
Nagrania i koncerty solowe to zawsze ogromne wyzwanie. Wskazują na konieczność przykucia i utrzymania uwagi odbiorców przez dłuższy czas, mając do dyspozycji tylko swoją własną wyobraźnię. Nie jest to oczywiście łatwe dla artysty, ale takie płyty wymagają szczególnego skupienia także od słuchacza. "Solo" Słowińskiego nie powoduje jednak znużenia ani stagnacji. Trzy stosunkowo krótkie utwory pozostawiają raczej wrażenie niedosytu. Artystycznie to naprawdę bardzo ciekawa propozycja. Wszystko, co zostało zapowiedziane, udało się w pełni zrealizować, a Słowiński z sukcesem pokazał skrzypce jako niezwykle ciekawy instrument solowy, wychodząc od klasycznych źródeł – co najlepiej słychać w kończącym płytę "Kaprysie nr 2". Jako zachęta do wyprawy na koncert "Solo" sprawdza się perfekcyjnie.
Pozwolę sobie jednak na koniec na wtręt "na marginesie". Otóż pomimo tych wszystkich pochwał i niewątpliwej jakości od strony muzycznej, nie bardzo rozumiem sens (przede wszystkim ekonomiczny) wydawania albumu w takim formacie. Zwłaszcza w kontekście zapowiadanego na stronie internetowej większego wydawnictwa łączącego nagrania solowe i duetowe, a w dodatku kilka miesięcy po wydaniu pełnej płyty większego składu. Chyba że kolejne części projektu solo-duo ukazywać się będą stopniowo właśnie w formie mini-albumów. Samych jazzowych płyt ukazuje się przecież tak dużo, że byłoby wielką szkodą, żeby tak ciekawa pozycja miała zginąć w tłumie innych nagrań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz