Piotr Mełech - klarnet basowy
Piotr Domagalski - basetla
Patryk Zakrocki - gitara akustyczna, ogólna wizja i opieka nad zespołem.
Tytuł albumu: "Anomalia"
Wydawca: Gustaff Records (2024)
Autor tekstu: Maciej Nowotny
Dlaczego ludzie podróżują? Bo istnieje potężna siła - przeciwna grawitacji - która wyrywa nas z naszych miejsc, każe pakować plecak, wsiadać w samolot, autobus, pociąg lub po prostu iść przed siebie. Odpowiedź na pytanie "dlaczego?" nie jest łatwa. Spójrzmy na ptaki, na przykład rybitwę popielatą, uważaną za ptaka o najdłuższej wędrówce na świecie. Migruje z Arktyki, gdzie się rozmnaża, aż do Antarktydy, pokonując około 70 000 kilometrów rocznie. Ornitologów nurtują pytania: co sprawia, że ptaki zaczynają wędrówkę i jak odnajdują drogę. Być może odpowiedzią jest pole magnetyczne Ziemi, które ptaki potrafią wykrywać, co pozwala im na orientację. Niektóre gatunki mają nawet w organizmie magnetyt, działający jak wewnętrzny kompas.
A ludzie? Też wędrują, śpiewają i grają. Dźwięki są lustrzanym odbiciem procesów zachodzących w naszych ciałach. Dlatego tak ważne jest, że muzyka na albumie "Anomalia" zespołu Polski Piach jest grana wyłącznie na instrumentach akustycznych. Słychać oddech Piotra Mełecha na klarnecie, rytm gitary Patryka Zakrockiego przypominający bicie serca i basetlę Piotra Domagalskiego, która wnosi oryginalne brzmienie, odtwarzając tęsknotę za przestrzenią i żal z powodu opuszczenia gniazda.
Muzyka na tym albumie to zaproszenie do podróży. Wydaje się, że wszystkie muzyczne peregrynacje Zakrockiego prowadziły go do tej ścieżki. Blues delty Missisipi, echa muzyki afrykańskiego zachodniego wybrzeża, orientalne wpływy, w tym klezmerskie, tradycyjne pieśni ludowe, wreszcie duch współczesnej kameralistyki i improwizowanego jazzu, wszystkie są obecne w tej muzyce.
Aby cieszyć się tą muzyką, nie trzeba być jednak ekspertem. Wystarczy włączyć album w odtwarzaczu, ze streamingu lub najlepiej pójść na koncert. Miałem okazję uczestniczyć w premierowym koncercie tego albumu w warszawskim klubie SPATiF 20 kwietnia. Warunki były trudne - brak krzeseł, gwar, trzaskające drzwi - ale publiczność ignorowała te przeszkody, ciesząc się atmosferą i muzyką. Było to doświadczenie pełne emocji i łączności.
Co łączyło tych ludzi? Nie trzeba wiedzieć wiele o tej muzyce, nie trzeba idealnych warunków, aby się jej poddać. Czego więc było potrzeba? Może odrobiny magnetytu w ciele lub umyśle, który drażni i nie daje spokoju, zmuszając do wstania z kanapy i ponownego wyruszenia w drogę, z muzyką w oddechu i sercu, by znów odnaleźć wszystko.
Piękny tekst. Podróżujmy
OdpowiedzUsuń