Dariusz Petera - piano
Maciej "Kocin" Kociński - tenor saxophone
Emil Miszk - trumpet
Krzysztof Lenczowski - cello
Andrzej Święs - double bass
Krzysztof Szmańda - drums
Flashover
REQUIEM/LYDIAN 2019/4
By Krzysztof Komorek
Ładnych parę lat temu przemknęła – z sukcesem – przez krajowy jazzowy rynek płyta kwartetu Fusion Generation Project. Jeden z współtwórców tego zespołu, Dariusz Petera, powraca obecnie z własnym, autorskim albumem. Chociaż zmieniło się stylistyczne ukierunkowanie prezentowanej muzyki, to jednak oba wydawnictwa wiele łączy.
Przede wszystkim obok liderującego sekstetowi pianisty, pojawia się na płycie Krzysztof Lenczowski, który brał udział również w nagraniach FGP. Instrumentalny skład sekstetu bardzo zbliżony jest do ówczesnego zestawienia, choć – poza wspomnianym Lenczowskim – zmieniły się personalia zaangażowanych w projekt artystów. Tak jak i sześć lat temu pośród muzyków znajdziemy – wówczas tylko gościnnie, teraz jako pełnoprawnych członków zespołu – trębacza (Emil Miszk) oraz saksofonistę (Maciej „Kocin” Kociński). Za zestawem perkusyjnym zasiadł Krzysztof Szmańda, a na kontrabasie zagrał Andrzej Święs. Obaj znani z wielu koncertowych i studyjnych aktywności, często wspólnych, co dodało ich obecności dodatkowego atrybutu jakościowego. Jedyna zmiana paradoksalnie dotyczy właśnie Krzysztofa Lenczowskiego, który na "Flashover" nie sięga już jak poprzednio po gitarę, pozostając jedynie przy swoim koronnym instrumencie – wiolonczeli.
Utworów na albumie wymienionych jest wprawdzie dziesięć, jednak trzy z nich są krótkimi wstępami bądź zakończeniami innych nagrań. Rekompensują to jednak inne mocno rozbudowane kompozycje trwające po sześć do ośmiu minut. Wszystkie utwory podpisane są przez Dariusza Peterę, a cała płyta trwa prawie pięćdziesiąt minut. Tytułowy "Flashover" zdobył jedną z nagród 5. Międzynarodowego Konkursu na Kompozycję Jazzową w roku 2018 i muszę przyznać, że laur ten wcale mnie nie dziwi. Trudno bowiem oprzeć się atrakcyjności nagrań, a także ciekawym i pomysłowym aranżacjom. Petera miał do dyspozycji naprawdę klasowych muzyków, a fakt ten może spowodować czasem komplikacje z odpowiednim pomieszczeniem i wyeksponowaniem całego dostępnego bogactwa. Tej pułapki udało się jednak uniknąć, między innymi dzięki temu, że dłuższe fragmenty poszczególnych utworów zagrane zostały w mniejszych konfiguracjach, bez udziału części instrumentów.
Wspomniany zabieg spowodował, że nietrudno jest zapamiętać udział każdego z muzyków w projekcie, znaleźć wyjątkowe chwile ich obecności na "Flashover". W album wprowadza nas "Intro" zagrane przez fortepian i wiolonczelę, a już w kolejnym nagraniu zwraca uwagę znakomity, ponad minutowy dialog kontrabasu i wiolonczeli. Z kolei wspomniany już utwór tytułowy, poprzedzony solowym intro Dariusza Petery, zawiera fantastyczne dwie minuty, gdzie słychać jedynie trio Miszk/Święs/Szmańda oraz porywające, niemal dwuminutowe solo perkusji wykonane początkowo z towarzyszeniem jedynie kontrabasu, a w drugiej części także obu instrumentów dętych. "Nordic" niemal w całości zagrany jest przez Krzysztofa Szmańdę na blachach i różnego rodzaju przeszkadzajkach. Z kolei w "Kodoku" oraz krótkim, acz kapitalnym "Lazy Morning" nie doszukamy się instrumentów dętych – pierwszy zachwyca balladowym nastrojem i partią wiolonczeli, drugi natomiast następującymi po sobie i płynnie przechodzącymi jedna w drugą solówkami fortepianu, basu i wiolonczeli. Kończące całość "Be Water" oraz "Be Water (Outro)" to najpierw popis tria fortepian/bas/perkusja, a potem na wpół mroczno-tajemniczy, na wpół elegijny finał zagrany przez Lenczowskiego, Miszka i Kocińskiego.
Można by jeszcze dłuższy czas wymieniać ekscytujące momenty "Flashover". Zmiany tempa, kolejne solówki poszczególnych instrumentalistów. Ale muzyki lepiej jednak słuchać niż li tylko o niej czytać. A "Flashover" , który ma spore zadatki na to, by namieszać w tym roku w jazzowym światku, posłuchać zdecydowanie trzeba. Mam też nadzieję, że na kolejne projekty Dariusza Petery nie będziemy czekać długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz