Maciej Obara – (as)
Dominik Wania – (p)
Ole Morten Vagan – (db)
Gard Nilssen – (dr)
"Frozen Silence" (2023)
Wydawnictwo: ECM
Tekst: Paweł Ziemba
Podobno marzył o nowym brzmieniu, nie tak głośnym jak trąbka i nie tak cichym jak klarnet - gdzieś pośrodku. Kiedy w 1842 roku Adolphe Sax, belgijski wynalazca instrumentów do mosiężnego, stożkowego korpusu, przymocował ustnik klarnetu i nazwał go saksofonem, zapewne nie spodziewał się, jak znaczącą rolę odegra w rozwoju muzyki. Ze względu na głębię, siłę brzmienia oraz uwodzicielski ton, ludzie często nazywali go „diabelskim rogiem”.
Dla niektórych saksofon to brzmienie jazzu. Ta unikalna fuzja instrumentów dętych blaszanych i drewnianych, znalazła w rękach jazzmanów elektryzujące brzmienie, które naprawdę zmieniło świat muzyki.
Słuchając nagrań zarejestrowanych na najnowszej płycie kwartetu Macieja Obary „Frozen Silence” mam wrażenie, że ta ukryta metafizyczna moc oraz „czysty” ton instrumentu, nie tracą nic ze swojego XIX wiecznego opisu.
Historia kwartetu Macieja Obary sięga okresu ponad 10 lat wstecz, gdy biorąc udział w realizacji projektu „Take Five Europe” spotkał się z kontrabasistą Ole Morten’em Vagan’em oraz perkusistą Gardem Nilssen’em, muzykami pochodzącymi z Norwegii. Żaden z nich, zapewne nie myślał, że dzień ten, będzie początkiem międzynarodowego kwartetu, do którego następnie dołączył pianista Dominik Wania.
„Frozen Silence” to trzeci krążek nagrany dla wytwórni ECM, z którą kwartet współpracuje od 2017 roku.
Słuchając pierwszych fragmentów płyty wiedziałem, że ta muzyka będzie mi pasowała. Melodyjne wyczucie, brzmienie oraz klimat kompozycji spowodowały, że pochłonęła mnie w całości. Wszystkich osiem utworów (jak dowiadujemy się z opisu) to wyjątkowa muzyczna podróż "samotnego wędrowca" przez bliskie mu Karkonosze - miejsca pełne magii i niekończących się inspiracji. To reakcja człowieka na piękno natury.
Nie mam wątpliwości, że ta muzyczna opowieść poprowadzi słuchaczy w ich wewnętrzny świat sprawiając, że każdy przeżyje to doświadczenie inaczej.
Moim zdaniem muzyka na płycie brzmi bardziej odkrywczo i jest ciekawsza niż poprzednie nagrania kwartetu. Wszystkie kompozycje wyszły spod ręki lidera, a ich klimat, brzmienie jak też aranżacje doskonale wpisują się w linię wydawniczą ECM.
Można również śmiało powiedzieć, że na „Frozen Silence” kwartet brzmi nieco bardziej żywo i radośnie. Liryczne, melodyjne frazy Obary, często z typowo ECM-owską, melancholijną sygnaturą nadają muzyce czystej magii.
Obara jest doświadczonym artystą. Ma charyzmę, muzyczną intuicję oraz wrażliwość pozwalającą tak świetnie komunikować się z odbiorcami poprzez „język dźwięków”. Jego kompozycje pozostają rześkie i lśniące niczym „wypolerowane formacje granitowe, tworzące skalne baszty, ambony, ściany, rumowiska i pola blokowe na szczytach Suchej Góry w Karkonoszach”. Wspierany przez pianistę Dominika Wanię, perkusistę Garda Nilssena i basistę Ole Morten Vagan, Obara sprawia, że muzyka na płycie jest bardzo plastyczna, pełna powietrza i emocji. Lider jest w swoim żywiole. Wydaje się, że bogactwo jego gry jakby wspinało się na nowe szczyty.
Siłą muzyki zapisanej na krążku jest jednak niepohamowana wola współtworzenia. Kwartet to cztery indywidualności co sprawia, że każdy dokłada od siebie znaczącą i rozpoznawalną wartość, wpływającą ostatecznie na końcowy efekt muzyczny. Nie ma tym teamie słabego ogniwa. Na płycie nie ma zbyt wiele miejsca na ciszę. Oferuje ona żywiołową i „malarską” muzykę sugerującą czasami długie wędrówki, bądź chwile zadumy sprowokowane pięknem natury. Utwory raczej odzwierciedlają pewien stan emocji niż prowokują do rozmyślania.
Ciekawym elementem aranżacji jest zaproponowany przez kwartet, sposób realizacji muzyki poprzez formę dialogów. Ten polifoniczny efekt powoduje, że słuchacz ma wrażenie jakby uczestniczył w dyskusji między znajomymi. Czasami temat tej rozmowy jest bardzo miły, aby po chwili przejść w monolog umożliwiający wyrzucenie z siebie emocji i myśli.
Płytę otwiera liryczna, osadzona na pojedynczym pomyśle rytmicznym, gra na saksofonie altowym lidera, nadająca ton kompozycji „Dry Mountain”. Dominik Wania dźwiękami fortepianu dopełnia ten stylowy ton saksofonu Obary sprawiając, że całość jest bardzo plastyczna. Na uwagę zasługuje schowana w tle, bardzo ciekawa gra sekcji rytmicznej.
Wszystkie osiem kompozycji mają bardzo jazzowy charakter. Interakcje muzyków są mocne. Wyczucie, intuicja, współbrzmienie to elementy charakteryzujące świetnie współpracujących ze sobą muzyków. Wszyscy doskonale bawią się dźwiękami i rytmem. Dominik Wania tworzy rozbudowane solówki, które brzmią świetnie, są ciekawe i zasługują na osobne wyróżnienie.
„Frozen Silence” to płyta, której zamysł powstał w okresie izolacji i przymusowego odosobnienia spowodowanego pandemią. To czas powrotu do korzeni, miejsc bliskich czasom młodości, do natury. Inspiracja będąca bodźcem do stworzenia muzyki jest tu bardzo istotna, a cały kwartet kreatywnie uchwycił atmosferę podczas sesji nagraniowej.
Ci z nas, dla których muzyka jest wielkim ukojeniem, z pewnością nie zawiodą się wysublimowanym i czasami odświerzającym brzmieniem kwartetu oraz stylową, tęskną grą Obary na saksofonie, nadającą wiodący ton wszystkim utworom na płycie.
Gdybym nie wiedzial kto gra to bym byl przekonany ze ECM odnalazl zagubione nagrania Jana Garbarka z Bobo Stensonem.
OdpowiedzUsuń