poniedziałek, 9 czerwca 2025

Sławek Dudar Trio - "Ballands & Swing"

Sławek Dudar Trio

Sławek Dudar - saksofon altowy
Johannes Gooller - kontrbas
Ali broumand - perkusja

Tytuł płyty: "Ballands & Swing" (2025)

Tekst: Maciej Nowotny


„Niespokojne myśli nachodzą w noce wiosenne, ale łagodzi je pogodny poranek, pozwala nam oczy obrócić ku niebu nie zasłoniętemu ołowiem chmur zimowych”. Te poetyckie słowa Antoniego Słonimskiego, z jednego z jego ostatnich felietonów (zatytułowanego „Jedność” i wydanego w 1981 w zbiorze  zatytułowanym "Ciekawość"), jak ulał pasują do tego, w jakim momencie ta muzyka się zjawiła i jakie wywarła na mnie wrażenie. Bo wiosna, a właściwie maj Anno Domini 2025, był najzimniejszym majem od wielu dekad – bezustannie wiały arktyczne wiatry, a chmury przewalały się po niebie jak stada owiec przerażone wyciem wilków ze wschodu. I łapało się nieliczne promienie słońca, szukało pierwszych, nieśmiało kwitnących kwiatów i widoku dziewczyn odsłaniających co nieco nieopalonego jeszcze ciała, pokrytego gęsią skórką od niewczesnych chłodów.

A tu nagle – w zalanej reklamami telewizji kablowej, ofertami wymiany drzwi i nowo otwartej sushi restauracji – skrzynce pocztowej ląduje pakuneczek zawierający płytę CD. I zastanawiam się natychmiast: jaki numer wylosuje dzisiaj jazzowa maszyna losująca? Czy będzie to coś sztampowego, dobrze znanego, szarpanina z materią, pełna artystycznych dąsów i pretensji, czy też coś oryginalnego, osobistego, a może nawet jedynego w swoim rodzaju – czyli to, co najbardziej w jazzie lubię i czego szukam? A tu – po przesłuchaniu – okazuje się, że możliwa jest i trzecia droga: coś dobrze znanego, ale zagranego tak bezpretensjonalnie, autentycznie i naturalnie, że staje się czymś może nie niepowtarzalnym, ale niepowtarzalnie osobistym.

Pokrótce odnotuję, z kim się tutaj spotykamy. Sławek Dudar to saksofonista z Wrocławia, którego płyt słucham już od kilkunastu lat. Z tego co się orientuję, od jakiegoś czasu żyje i tworzy w Niemczech, stąd jego najnowsza płyta jest nagrana w trio z towarzyszeniem muzyków niemieckich – to jest Johannesa Goollera na kontrabasie i Alego Broumanda na perkusji. Jednak główną postacią nadającą ton tej muzyce jest inny muzyk, świetnie znany, czyli… Duke Ellington. Bo to jemu właśnie muzycy trio poświęcili tę nagraniową sesję. Słyszymy tu jego kompozycje, które zna każdy wielbiciel jazzu – „Satin Doll”, „In a Mellow Tone”, „Mood Indigo” i wiele innych, ale też kompozycje twórców współpracujących z Ellingtonem, jak Victor Young („When I Fall in Love”), Billy Strayhorn („Take the A Train”) czy Erroll Garner („Misty”), a które Ellington wraz ze swoją orkiestrą grał w tak niezapomniany sposób, że przeszły do historii jazzu.

To, co udało się na tej płycie Dudarowi i kolegom, to – nie ujmując nic z czaru ellingtonowskich aranżacji – nadać tym kompozycjom, granym w trio osobisty charakter. Nie mamy tu na szczęście jakiejś koślawej próby dekonstrukcji ellingtonowskiego idiomu, ale nie mamy też niewolniczego naśladownictwa i kopiowania stylu starego mistrza. Płyta ma magię, która zniewala do kolejnych przesłuchań, choć bardzo trudno ocenić, dzięki czemu tak się dzieje. Mnie najbardziej przypomina ona krążki nagrywane przez legendarnego amerykańskiego mistrza saksofonu Bobby’ego Watsona, który miał po prostu swoje własne brzmienie na saksie, świetnie dobierał muzyków do zadania – takich, którzy nawet jeśli nie mieli wielkich nazwisk, byli idealnie dopasowani do projektu. I potrafili w czasie nagrania stworzyć coś niezapomnianego – złapać księżycowe światło w butelce, odprawić czary-mary, których nie sposób ani zrozumieć, ani wyjaśnić. To się po prostu dzieje. Tu się zadziało. Ellington byłby dumny, a muzycy wznieśli się tutaj na wyżyny swoich możliwości. Może dlatego, że – po prostu – tak jak my, słuchacze, kochają jazz za nic innego jak za nastrój. Szczególnie jeśli wpada on trochę w indigo. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...