Organ Spot, Kajetan Galas – Kajetan Galas – organy Hammonda
Szymon Mika – gitara
Grzegorz Masłowski – perkusja
Marcin Kaletka – saksofon
Organy Hammonda to instrument o specyficznym brzmieniu, które zrewolucjonizowało brzmienie muzyki nie tylko jazzowej, ale i rozrywkowej w ogóle. Kiedy Laurens Hammond konstruował je jako tańszą alternatywę dla organów kościelnych, nie spodziewał się, że kiedyś w przyszłości będą powstawać nawet muzea poświęcone temu wynalazkowi. Kajetan Galas to polski wirtuoz tego instrumentu, który ze swoim zespołem „Organ Spot” wydał płytę zatytułowaną „Oitago”.
Co zaskakujące, to jednak nie
organy wychodzą tutaj na pierwszy plan, ale gitara i perkusja. Szymon Mika
po raz kolejny udowadnia, że jest wybitnym sidemanem. O ile jego solowe
dokonania nie powodują u mnie zachwytów, jego gra na tej płycie jest
niesamowicie wręcz przyjemna oraz melodyczna, gdzie właściwie nadaje charakter
każdemu z utworów. Udało mu się osiągnąć również fantastyczne brzmienie –
ciepłe i pełne, a jednocześnie ze stosunkowo długim sustainem.
Perkusja z kolei bardzo często
bardzo „odpływa” od tego, czym powinna w ogóle być. Grzegorz Masłowski
jest świetnym muzykiem, ale można odnieść wrażenie, że jego gra bywa zbyt
ekspresyjna i zbyt odstająca od ogólnego feelingu danych kompozycji. Momentami
miałem wrażenie, że gdy trio Mika, Galas, Kaletka zarejestrowali dany
utwór, dopiero potem partię dodawał perkusista, który zupełnie wywrócił ją do
góry nogami. W większości utworów bębny niepotrzebnie dominują on nad
pozostałymi dźwiękami, zahaczając niemal o nurt free-jazzu. Masłowski najlepiej
wypada, gdy powstrzymuje się od grania fantazyjnych przejść, jak choćby w
pięknym, subtelnym numerze „Spring Can Really Hang You Up The Most”. Trudno
jednakże ze stuprocentową pewnością powiedzieć, czy jest to kwestia złych
decyzji aranżacyjnych, czy może raczej bardzo słabego miksu całości.
Zaskakująco niewiele na pierwszym
planie jest też samego lidera, czyli Kajetana Galasa. Organy
pełnią w głównej mierze rolę „instrumentu tła”, które robi miejsce dla
saksofonu i gitary. Kiedy jednak pojawia się miejsce na solówkę klawiszową, słucha
się jej jednak z zaciekawieniem oraz ogromnym respektem co do muzycznych
zdolności Galasa. Szkoda tylko, że bardzo często bywa on w tym mocno zachowawczy.
To właśnie od jego instrumentu oczekiwałbym odrobiny więcej szaleństwa, a nie
od perkusji. I znów rodzi się pytanie – czy to kwestia miksu, czy raczej
świadoma decyzja kompozycyjno-aranżacyjna?
Ta wyżej wspomniana zachowawczość
odnosi się de facto do całej płyty. Owszem, jest bardzo przyjemna w odsłuchu,
ale zdecydowanie aspiruje w stronę jazzu mainstreamowego. Nie byłoby w tym nic
złego – a nuż i takie longplaye są potrzebne – ale kłóci się to strasznie z
nieokiełznaną perkusją i średnim miksem.
Płyta „Oitago” jest nagraniem
powodując odczucia mocno ambiwalentne. Zachwyca przystępnością i prostotą
melodii, ale z drugiej rozczarowuje zachowawczą i niewykorzystaniem potencjału.
Niepasująca perkusja i – prawdopodobnie – skopany miks, mocno rzutują na
odbiorze. Niemniej jednak, brzmienie organów Hammonda jest na tyle piękne i
wyjątkowe, że warto dać szansę wybrzmienia jej na głośnikach.
P.S. Już po napisaniu tej
recenzji przeczytałem o wypadku, którego Kajetan Galas doznał podczas
soundchecku. Choć recenzja może wydać się nie do końca pozytywna, wciąż uważam,
że jest on świetnym muzykiem i klawiszowcem. Wracaj do zdrowia mistrzu!

Jak można nie rozróżniać grania od mixu i pisać recenzje…
OdpowiedzUsuń