Wojciech Bergiel - saksofon tenorowy
Dominik Kisiel - fortepian
Anahata - taniec intuicyjny
"Into The Woods" (2023)
Wydawca: 3oakstudio
Tekst: Mateusz Chorążewicz
„Into the Woods” to debiutancki krążek saksofonisty Wojciecha Bergiela nagrany w trio z pianistą Dominikiem Kisielem oraz Anahatą odpowiadającą za taniec intuicyjny. Sytuacja jest o tyle rzadko spotykana, że nagrań dokonano środkiem lasu, a konkretniej w miejscu zwanym "Długą Łąką" w środku Parku Krajobrazowego Pojezierza Iławskiego. Zarejestrowany materiał jest efektem wzajemnej inspiracji muzyków i tańczącej Anahaty.
Jak sami o sobie piszą, intencją muzyki jest wywołanie stanu uważności i zapamiętanie towarzyszących temu emocji, by móc je na co dzień przywoływać i odczuwać. Kisiel/Bergiel/Anahata to fuzja ruchu i dźwięku w celu zrelaksowania ciała i głębszego poczucia siebie.
Należy zwrócić uwagę na niewiarygodne wręcz brzmienie płyty biorąc pod uwagę okoliczności jej nagrania (nie chcę sobie nawet wyobrażać jak wyglądał transport fortepianu na polanę). Setup był okrojony do absolutnego minimum, kompletny brak separacji muzyków, a jednak album brzmi obłędnie dobrze. Duża w tym zasługa Marka Romanowskiego, który odpowiadał za mix i mastering.
Praktycznie cały album jest swobodną improwizacją tak muzyków jak i towarzyszącej im tancerki. Tematów jako takich praktycznie nie ma. Wyjątkiem jest utwór „Evening Fog”, w którym skomponowany został właśnie temat i towarzysząca mu harmonia.
Znaczną część narracji muzycznej dyktuje tu fortepian, który częściej niż saksofon przejmuje wiodącą rolę i nadaje określony charakter całości. Szczególnie ciekawe w tym kontekście są struktury rytmiczne w utworze „Catching the Wave”. Generalnie Dominik Kisiel stosuje bardzo interesujące harmonie, co jest dość charakterystyczne dla tego muzyka.
Tu i ówdzie przeplatają się także dźwięki natury, głównie ptaków i świerszczy, z którymi muzycy wchodzą w interakcje. Cały album jest dość zróżnicowany. Są momenty kojące, swobodnie płynące, ale i bardziej zrytmizowane. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że wiele osób kojarzy swobodną improwizację z muzyką krzykliwą, hałaśliwą, trudną w odbiorze. „Into the Woods” jest zaprzeczeniem tej tezy. Właściwie brak tu elementów „zgrzytu”. Muzyka „płynie” i bardzo dobrze służy jako relaksujący bodziec.
Jak twierdzi lider zespołu, „intencja jaka towarzyszyła mi podczas nagrywania muzyki to odczuwanie przepływu w ciele. Nad tym aspektem pracowaliśmy na próbach i to on był jednym z głównych powodów spotkania na polanie.” Czy rzeczywiście słychać to w zarejestrowanym materiale? Szczerze mówiąc – nie wiem. Tego typu filozofie traktuję z pewną rezerwą. Teoretycznie sceptycznie podchodzę również do samej idei tańca intuicyjnego, ale czym on się w gruncie rzeczy różni od swobodnej improwizacji muzycznej, którą sam lubię tak wykonywać jak i słuchać? Możliwe, że podszedłbym do tej kwestii nieco inaczej, gdybyśmy mieli okazję posłuchania całej płyty widząc taniec Anahaty. Odbiór wyłącznie muzyki bez elementu wizualnego jest w tym wypadku trochę niepełnym doznaniem, ponieważ jedyną oznaką obecność Anahaty jest mistyczna „energia” płynąca z tańca i przelewająca się na muzyków – element dość ulotny i nie zawsze łatwy do uchwycenia dla odbiorcy.
Jednak mimo tego, muzyki słucha się bardzo dobrze. Co więcej, zadeklarowany przez artystów cel uważam za osiągnięty, a chyba to jest w tym wszystkim najważniejsze. Moje osobiste niepełne przekonanie do niektórych elementów składowych jest w tym przypadku mało istotne. „Into the Woods” to bardzo solidny, dojrzały i przemyślany debiut, który, jak rzadko, mogę zarekomendować zdecydowanie każdemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz