środa, 24 stycznia 2024

Ninja Episkopat - "All Thoughts Are Bad Thoughts"

Ninja Episkopat

Alex Clov — saksofon tenorowy i barytonowy, wokal (5)
Mojżesz Tworzydło — gitara, wokale (5)
Patrycja Wybrańczyk — perkusja

Gościnnie:
lovelsthedevil — wokal (1)
Skech185 — rap (3)

All Thoughts Are Bad Thoughts (2023)

Wydawca: Audio Cave

Autor: Szymon Stępnik

Obecna sytuacja geopolityczna sprawia, że trudno zachować optymizm w patrzeniu na dalsze losy ludzkiej cywilizacji. Nie dość, że eskalują konflikty zbrojne i polityczne, na horyzoncie widać jeszcze zmiany klimatyczne oraz wiążące się z nimi problemy. Nic więc dziwnego, iż coraz bardziej uciekamy w stronę myśli pesymistycznych. Neguje się prawdę (bo przecież nie wiadomo, czy w ogóle taka istnieje), neguje się dobro oraz wszelki byt jako fundament poznania, postępowania czy istnienia. Energia życiowa zmierza ku niczemu, a my możemy jedynie zaakceptować taki stan rzeczy. Czy naprawdę nie można poradzić sobie z tak postępującym nihilizmem? Cóż, Nietsche kiedyś powiedział: “wszystkie rzeczy widzimy przez głowę ludzką i głowy tej uciąć nie możemy”. Zespół Ninja Episkopat spróbował rozwiązać tę bolączkę, a przynajmniej tak sugeruje okładka najnowszej płyty “All Thoughts Are Bad Thoughts”, gdzie ninja odcina pewnemu delikwentowi ową część ciała.

Na samym początku należy wspomnieć o największej wadzie albumu, a konkretnie — jego beznadziejnym wydaniu. Oczywiście, okładka zaprojektowana przez Calum Milesa jest świetna, ale brakuje tam przedruku tekstów piosenek. Krążek zdaje się być mocno koncepcyjny, słychać, że artyści realizują pomysł i wizję, którą pragną słuchaczowi przekazać. Dzieje się to często za pomocą zniekształconych głosów oraz wokali, przez co trudno zrozumieć jakiekolwiek słowa. Słów tych nie można jednakże nigdzie odszukać, zarówno w Internecie jak i na rzeczonym opakowaniu płyty. Pozostaje jedynie frustrować się, czy nasze interpretacje rzeczywiście są tym, co chcieli przekazać artyści.

Na szczęście nie samym tekstem przecież muzyka stoi, lecz przede wszystkim dźwiękiem. A ten jest pierwszej klasy. Pierwszy utwór to niesamowicie hardrockowy kawałek, z powtarzającymi się jak mantra dźwiękami saksofonu, który zupełnie nie brzmi tutaj jak jazzowy instrument. Pełni on bardziej rolę gitary elektrycznej mającej za zadanie porywania publiczności mięsistymi, zapadającymi w pamięć riffami. Perkusja jest stosunkowo prosta, ale żywiołowa i idealnie pasująca do całości. Patrycja Wybrańczyk używa głównie werbla, który dominuje jej styl gry. Czasem aż szkoda, że chłopaki nie dali jej więcej przestrzeni, by zaszaleć solową improwizacją.

Cudowne są tu również syntezatory, ale — podobnie jak z treścią śpiewanych utworów — okładka również milczy na temat tego, kto na nich “grał”. Mamy bardzo ciekawą paletę barw, wcale nie dominującej ścieżki dźwiękowej, ale raczej tworzącą świetne podwaliny pod sekcję rytmiczną i riffy Alexa Clova.

Później, choć jest już minimalnie mniej intensywnie, longplay nie zwalnia tempa. Właściwie tylko jeden utwór utrzymany jest w nieco spokojniejszej konwencji i jest to Restless Ruminations, oczywiście też brzmiący rewelacyjnie. Trochę szkoda, że “zgromadzenie Episkopatu” nie zaproponowało więcej tego typu kompozycji, aczkolwiek dzięki temu album jest mocno zwarty i nie zostawia miejsca na nudę.

Po przesłuchaniu krążka walczyły ze mną dwie emocje. Z jednej strony podziw wobec muzyków, którzy potrafili stworzyć tak fajne i intensywne doznanie. Z drugiej — nihilistyczny smutek, o którym wspomniałem na początku tekstu. Właściwie nie ma tu nadziei, jest tylko złość i krytyka otaczającej rzeczywistość. Wybuch energii gniewu. Pięknej energii, ale jednak negatywnej. Nie jest to płyta, którą można sobie włączać do spania albo do pracy. Nie jest to też płyta, która motywuje do działania i do której tańczymy na imprezie. Wręcz przeciwnie. Słuchanie nagrań to wręcz metafizyczne odczucie, które jednakże pozostawia słuchacza w smutnej impresji.

Podczas “Letniej Akademii Jazzu” miałem przyjemność słuchać na żywo norweskiego saksofonisty Kjetil Møstera. Zarówno on, jak i jego współpracownicy, w wersji “live” przypominali trochę styl Ninja Episkopatu. To było rewelacyjne doświadczenie i podejrzewam, że Alex Clov, Patrycja Wybrańczyk i Mojżesz Tworzydło dopiero na żywo uwalniają cały artystyczny potencjał. Niewątpliwie, warto posłuchać tego świetnego albumu, jakim jest omawiany “All Thoughts Are Bad Thoughts”, ale jeżeli będziecie mieli Państwo możliwość spotkania tego składu na żywo, zapewne będzie jeszcze lepiej. Trzymam kciuki za kolejne tak świetne wydawnictwa i aby tytułowe “złe myśli” raczej motywowały do tworzenia sztuki, aniżeli demotywowały w jakimkolwiek innym aspekcie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...