Marek Pospieszalski - saxophone
Joanna Duda - piano
Wojtek Mazolewski - double bass
Qba Janicki - drums
Michał Bryndal - drums
Sara Brylewska- voice
Polka
Agora SA
By Maciej Nowotny
Pierogi są ruskie, fasolka jest po bretońsku, śledź po japońsku, zatem nie powinno dziwić nikogo, że polka jest... czeska. Może dlatego Wojtek Mazolewski wziął do składu swojego kwintetu grającego na trąbce Oskara Toroka. Ale i on prawdę mówiąc jest Słowakiem, choć przynajmniej mieszka w Pradze. Czeskiej. Ja wolę jednak interpretować tytuł tej płyty - "Polka" - przez pryzmat okładki, na której blondynka w typie Małgorzaty Braunek (to chyba po prostu ona?) z okresu, gdy wnerwiała pół Polski swoją grą w "Potopie" Hoffmana, wykrzywia się pokazując pomarszczony gniewem nosek i gotowe do ukąszenia siekacze. Nie przestając być przy tym całkiem ładną. I czy nie takie właśnie są one, Polki?
Zresztą odniesień do Polek i kobiet w ogólności nie brakuje w notkach, jakie do płyty dołączył Wojtek. Niektórzy będą wskazywać, że w ten sposób zręcznie wykorzystuje uwielbiającą seks i ploteczki współczesną publiczność, czego dowód dał zresztą jakiś czas temu, angażując się w romans z Mają Sablewską. Ale mnie to w ogóle nie przeszkadza, wręcz śmieszy mnie cały ten hejt wobec Mazolewskiego i zwykła zawiść, że tak wyśmienicie potrafi promować siebie i swoją muzykę w mediach. Raczej budzi to moje uznanie, bo znam wielu znakomitych muzyków, którzy chcieliby mieć takie umiejętności, a nie mają albo co gorsza w obejściu są tak gburowaci, aroganccy i nieciekawi, że odechciewa się słuchać ich muzyki.
Wracając do "Polki", to muzyka na tym albumie jest równie komunikatywna jak sam lider i w ogóle stanowi chyba obecnie najbardziej udany na polskiej scenie melanż jazzu i muzyki popularnej. Na tej płycie bardzo podobają mi się nawiązania do bliskiej mi muzyki z Seatlle, z nieśmiertelnym "Heart-Shaped Box" Nirvany jako szczególnie smakowitym kąskiem. Ale znajdzie się tutaj i nagrany w stylu reggae "Get Free" czy "Bombtrack" z repertuaru Rage Against The Machine. Reszta to kompozycje członków zespołu, z których w tym konkretnie tekście chciałem podkreślić rolę - skoro już tak się podlizujemy wszystkim Polkom - Joanny Dudy.
Jej pióra są na płycie "Grochów" i "Kraków", a także - w części - "Berlin". Duda - chociaż podejrzewam, że słuchaczom znana głównie z tego składu - ma już w dorobku swoją własną znaczącą karierę. Wydała kilka sygnowanych własnym nazwiskiem albumów, które zadziwiają szerokością zainteresowań - od pełnego funku nagranego w ramach formacji o nazwie AuAua, do opartego na elektronicznych improwizacjach z kolektywem o dziwnej nazwie J=J. Krótko mówiąc, Duda ma swój niepowtarzalny styl, w którym jest jakaś dziecięca naiwność połączona z dzikim wręcz entuzjazmem, co świetnie się żeni z językiem, w jakim wypowiada się cały zespół. Poza tym Duda jest po prostu pianistką dysponującą olśniewającym warsztatem i muzykalnością, cechy którą dzieli ze swoimi nie mniej utalentowanymi kolegami w kwintecie, czyli wspomnianym już trębaczem Oskarem Torokiem, saksofonistą Markiem Pospieszalskim i grającymi na perkusji Michałem Bryndalem i Qbą Janickim.
Podsumowując, jeśli jara Was muzyka, do której pasuje etykietka grunge jazzu, przy której można nawet potańczyć, a przede wszystkim uważacie, że Polki mają najwięcej witaminy, to śmiało możecie sięgać po ten krążek, spokojnie puszczając mimo uszu paplaninę tych i owych zawistnych muzyków czy zakompleksionych dziennikarzy, których jedyną ambicją jest słuchać tego, czego przeciętny słuchacz nie może, bo dostaje bólu głowy!
Wojtek Mazolewski - New album "POLKA" in process from The Montaż on Vimeo.
true... natomiast co do J=J to "kolektyw" dwuosobowy złożony z Joanny i Janka Młynarskiego i wtedy nazwa nagle przestaje dziwić... przynajmniej mnie.
OdpowiedzUsuńCzyli wszyscy, którym nie spodoba się ta płyta muszą być zawistni, względnie zakompleksieni? Ha ha, no pogratulować autorowi tego tekstu postawy i samopoczucia... Dla mnie akurat jest bardzo przeciętna i niestety... nudna. A jeśli się winduje takie wydawnictwo do miana płyty miesiąca, to albo rynek jest tak kiepski, albo z recenzującymi coś nie tak.
OdpowiedzUsuńOK, przyjmuję krytykę, masz do niej prawo. Z ciekawości zapytam: jaka byłaby Twoja propozycja na nasz Album Miesiąca? I jakbyś taki wybór uzasadnił?
OdpowiedzUsuńHmmm... myślę, że jest jakiś klimat traktowania Mazolewskiego jako jazzowe disco polo. Nie wiem, czy przez to, że robi duże koncerty, wyszedł z niszy, czy z powodu Mai. Gdzieś (na innym portalu) któraś z dziennikarek napisała nawet kiedyś o nim, że jest celebrytą, który poważył się chwycić za kontrabas. Przepraszam, ale nie do końca pamiętam, kto to był, nie pamiętam też, w którym artykule. Nie mnie oceniać, kto jak gra na jakimś instrumencie, bo sama nie potrafię, muzyki słucham i ją czuję, pisać o niej nie umiem, bo brakuje mi fachowej wiedzy, słownictwa i wyrobienia. Jednak - podoba mi się to, że są ludzie, którzy nie patrzą na otoczkę, a chwalą, bo coś według nich jest godne pochwalenia. Jedyne, co mnie martwi w sławie muzyków, to to, że ich koncerty są większe i droższe. A cieszy, że są ludzie, którzy potrafią się utrzymać ze swojej pasji. Jak zwykle chaotycznie napisane. Pozdrawiam - Sylwia Lar
OdpowiedzUsuń