Michał PanMajk Mike – trąbka (4,5,9,11)
Wojciech Jachna – trąbka (8)
„Wietrzne Historie”
Wydanie własne: Piotr Komosiński (2023)
Tekst: Paweł Ziemba
Czy rosnąca popularność muzyki minimalistycznej może być wyznacznikiem czasów w jakich żyjemy? W dzisiejszym mocno zabieganym i przeładowanym informacjami świecie, funkcjonowania w dwóch rzeczywistościach - realnej i wirtualnej jednocześnie, potrzeba wyciszenia, refleksji wydaje się być coraz częściej pożądaną wartością. Czy dlatego muzyka, której istoty piękna upatruje się w pojedynczym dźwięku i w ciszy sprawia, że zapamiętujemy ją lepiej i czujemy się w jej towarzystwie dobrze?
Muzyka inspiruje, porywa na szczyty emocji i rzuca w ich głębie. Bywa też często najlepszym lekarstwem.
Być samemu to czasami być w najlepszym towarzystwie - to coś, co przychodzi na myśl, gdy słuchamy autorskiej płyty kontrabasisty Piotra Komosińskiego.
Bardzo niski, kroczący, niemal bezdenny dźwięk kontrabasu ma w sobie coś elementarnego. To muzyka sprzed dominacji maszyn i technologii – to oddech, ruch i dźwięk. Artysta funkcjonuje dokładnie na tym podstawowym poziomie, gdzie sztuka polega na spektakularnym, bardzo selektywnym doborze formy i dźwięków. Komosiński dzięki swoim umiejętnościom kompozytorskim, poczuciu dobrego smaku, doświadczeniu oraz technice zanurza nas w minimalistycznych groove'ach, w królestwie swoich malowniczych opowieści.
Żywiołową podstawą tej muzyki jest dźwięk, a jej istotą rytm — tętno wszelakiej muzyki, które porusza melodię połączoną z harmonią. Ta płyta wymyka się kategoriom sprowadzającym ją do jazzu lub muzyki swobodnie improwizowanej - to pojedyncze, czasami bardzo krótkie etiudy pojawiające się jak chwilowe myśli zamknięte w dźwiękach minimal music z jednej i ambient z drugiej strony (co najwyraźniej słychać to w tytułowym utworze "Wietrzne Historie").
Muzyka Komosińskiego uspokaja, wycisza i pozwala z poczuciem wewnętrznego spokoju wejść w świat opowieści.
To bez wątpienia album koncepcyjny. Brak natarczywych powtórzeń, natłoku dźwięków sprawia, że ten niezbyt rozbudowany muzyczny materiał zaskakuje formą, pomysłem, kolorowymi obrazami, które w następstwie ciszy i swoistego cedzenia treści tworzą jego moc.
W rzeczywistości Piotr Komosiński jawi się jako artysta z jasną wizją, napędzany ciekawością, szczerością wypowiedzi i wielką siłą twórczą. Szerokie pejzaże malowane dźwiękami trąbki Michała PanMajk Mike i Wojciecha Jachny, oplecione ostinatowymi groove'ami lidera, grane są w taki sposób, że wirtuozeria nie jest celem samym w sobie. To czyni tę muzykę jeszcze bardziej zdumiewającą.
Niezależnie od tego, czy są to hipnotyczne brzmienia kalimby, czy delikatne, przeczące grawitacji niebiańskie dźwięki trąbki, album demonstruje pełną moc i potencjalny zakres ekspresji - nieodłączny element umysłu artysty.
Każdy z dwunastu utworów zawartych na płycie, bez względu na jego długość i formę, jest bardzo plastyczny. Zastosowanie przez muzyka wszelkiego rodzaju overdubów i subtelnych elementów elektroniki sprawia, że wrażenia słuchowe są jeszcze bardziej imponujące. Czystość formy oraz kompozycji jest surowa, pozbawiona jakichkolwiek skojarzeń. Fakt ten powoduje, że słuchacz jest pozostawiony sam na sam z muzyką, co pozwala na indywidualną interpretację.
„Wietrzne Historie” budują trwałą więź odbiorcy z albumem, który niesie ze sobą określone przesłanie i emocje.
Czy muzyka, aby była ciekawa i współczesna musi być trudna i skomplikowana?
Utwory Komosińskiego zdecydowanie zaprzeczają takiemu poglądowi. To piękna, ilustracyjna propozycja, która urzeka swoim minimalizmem. Nie znajdziecie tu wypchanych, przypominających pękate pluszaki nagrań. Usłyszycie idealne wyczucie i styl, hipnotyzującą swoim brzmieniem trąbkę, subtelnie zastosowaną elektronikę, ciekawe improwizacje kontrabasu, kołysankowy nastrój. Jednocześnie odnajdziecie wiele powietrza i ciszy. To bardzo uniwersalna muzyka, uszyta na indywidualne potrzeby każdego odbiorcy.
Jak często w życiu bywa, tak i w przypadku tej płyty mniej - znaczy w rzeczywistości więcej.
Gorąco Państwu polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz