Jerzy Milian
Jerzy Milian - wibrafon
Rundfunk-Tanzorchester Berlin dyr. Gunther Godlasch
Tytuł: "Beat Kontrasten (Jerzy Milian Tapes 13)" (2025, rec. 1970-75)
Wydawnictwo: GAD Records
Tekst: Maciej Nowotny
Poświęcona znanemu poznańskiemu wibrafoniście i kompozytorowi Jerzemu Milianowi seria wydawnictwa GAD Records to w polskim jazzie ewenement. Wydanych do tej pory trzynaście płyt CD zawiera pełną dokumentację muzyki tego artysty, pozwalając zanurzyć się nie tylko w świat muzycznej wyobraźni tego twórcy, ale i śledzić historię polskiej muzyki rozrywkowej. Ważnym rozdziałem w tej historii są kolaboracje polskich artystów z kolegami i koleżankami z innych krajów.
Warto pamiętać, że na przykład bez audycji Willisa Conovera w Głosie Ameryki fenomen, jakim stał się polski jazz mógłby nie powstać lub przybrać zupełnie inną formę. Podobnie, gdyby nie, powiedzmy, współpraca Stańki czy Komedy z muzykami skandynawskimi. Ważne w tym kontekście były i są także jazzowe relacje polsko-niemieckie. Tu przychodzi na myśl nazwisko Joachima Kühna po stronie niemieckiej, w tym na przykład jego nagrania ze Zbigniewem Namysłowskim czy obecność w Niemczech wybitnego polskiego pianisty Władysława Sendeckiego. O trwających do dziś związkach najwybitniejszych polskich muzyków z mającymi w Niemczech bazę wytwórniami ECM i ACT nawet nie trzeba przypominać.
Mały rozdział do tej historii polsko-niemieckich kontaktów dopisuje ten właśnie krążek, dokumentujący trwającą w latach 1970–75 współpracę Miliana z berlińską Rundfunk-Tanzorchester Berlin pod dyrekcją Gunthera Godlascha. Orkiestra ta nie była ściśle jazzowym big bandem, lecz po prostu wyśmienitym zespołem grającym różnej proweniencji muzykę rozrywkową. Takich zespołów było wtedy co niemiara w całej Europie, w tym w Polsce, a ta niemiecka orkiestra na pewno nie odstaje poziomem od najlepszych z nich. Zatem słucha się tego przyjemnie, kompozycje Miliana są interesujące, a jego okazjonalna obecność na wibrafonie dodaje tej muzyce przyprawy. Z drugiej strony – przynajmniej dla piszącego te słowa – nie dzieje się w tej muzyce nic takiego oryginalnego czy nadzwyczajnego na poziomie wykonawczym i kompozytorskim, żeby wyróżniała się spośród setek podobnych nagrań z tamtej epoki. Ale nie każda płyta z muzyką, szczególnie rozrywkową, musi przynosić jakąś rewolucję. Spędziłem przy niej dobrze się bawiąc kilka godzin i sądzę, że muzykom dokładnie o to chodziło.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz