Translate

środa, 16 lipca 2025

Alan Balcerowski Quintet - "Looking Ahead"

Alan Balcerowski Quintet

Alan Balcerowski - flet poprzeczny, saksofon tenorowy i sopranowy
Mikołaj Wienke - saksofon altowy i tenorowy
Michał Gozdek - fortepian
Antoni Olszewski - kontrabas
Kamil Miszewski - perkusja

Tytuł albumu: "Looking Ahead"

Wydawca: Multikulti (2024)

Tekst: Maciej Nowotny

Debiut saksofonisty i flecisty Alana Balcerowskiego, będący zarazem debiutem większości spośród towarzyszących mu młodych muzyków, jest bez najmniejszej wątpliwości wspaniale zagrany. Tak, to bardzo dużo na tym łez padole i za to należą się młodym muzykom brawa. I nie jestem zapewne jedynym, który te brawa będzie bił, bo na okładce płyty można znaleźć takie oto słowa cenionego w kręgach jazzu tradycyjnego saksofonisty Macieja Sikały: "(...) klasa muzyków sprawia, że słucha się ich z dużą przyjemnością", czy skrzypka i kompozytora Krzesimira Dębskiego – gwiazdy polskiego jazzu sprzed kilku dekad – który nas zachęca do wysłuchania tej muzyki słowami: "jak to przyjemnie, gdy jest się nauczycielem-profesorem zdolnego, pracowitego, pojętnego i ambitnego studenta". Nawet znany krytyk-kolega Tomasz Tłuczkiewicz nie pożałował miłych słów, chociaż jakby jednak zawierających kropelkę dziegciu między "profesorskim" miodem, i tak krótko scharakteryzował tę muzykę: "Bardzo przyjemny jazz typu jazz".

Tak. Teraz i ja dołączam moje słowa, że ten debiut jest "wspaniale zagrany", do słów wypowiedzianych przez tę gromadkę ramoli, do których i ja się zaczynam niestety zaliczać. Ale dopóki jeszcze nie przekroczyłem sześćdziesiątki (brakuje tylko rok), pozwólcie, że dodam to, co być może wyżej wymienionym kolegom nie wypadało dodawać. Owszem. Wspaniale zagrane. Ale jakie to przewidywalne, jakie to sztampowe, jakie mainstreamowe, jakie marsalisowskie. Świetnie się tego słucha, ale na Boga – kochani młodzi koledzy – młodym się jest tylko raz! Nie ma lepszej pory, aby kopnąć w stolik i wywrócić na nice to, co poprzednie pokolenia próbują Wam wcisnąć do gardeł. Nie po to się, do diaska, całe życie uczyło grać, by dostać szóstki od profesorów Sikały czy Dębskiego! Jak pisał Albert Camus: "W sztuce nie chodzi o to, aby być nieśmiertelnym, ale aby tworzyć dzieła nieśmiertelne". Czyli swoje! Indywidualne! Niepowtarzalne! Jedyne w swoim rodzaju.

A zatem, Panowie – ode mnie nie dostaniecie oczywiście oceny, bo kimże jestem, by ją Wam wystawiać? Lecz pokornie proszę, po prostu jako słuchacz i duszyczka zakochana w jazzie: spójrzcie na Waszym następnym krążku wprzód... nie oglądając się za siebie.


2 komentarze:

  1. Czy nie za dużo wymagasz od muzyka, który nagrał debiutancką płytę? Ilu polskich muzyków debiutując kopało w stolik i tworzyło dzieła niepowtarzalne?
    Czy rzeczywiście Maciej Sikała gra jazz tradycyjny? Moje pojęcie jazzu tradycyjnego jest zupełnie inne, pewnie dlatego, że zacząłem słuchać jazzu około 25 lat przed Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, myślę że masz rację wskazując, że to sprawa pokoleniowa. Dodałbym jeszcze do tego, że ważne jest skąd kto przyszedł do jazzu. Dla mnie to była awangardowa muzyka klasyczna i muzyka współczesna. W tym sensie jazz, a szczególnie free jazz i jego improwizowana odmiana, były dla mnie naturalnym kierunkiem eksploracji. Lubię i znam jazz tradycyjny, ale mam z nim problem: po co sięgać po Marsalisa czy Paytona (nie mówiąc o polskich zwolennikach tego kierunku) jeśli mogę sięgnąć po oryginały, które brzmią lepiej i bardziej autentycznie. No chyba, że traktujemy jazz jako muzykę klasyczną, ale to właśnie mnie kompletnie odrzuca. PS. Co do wieku to winszuję osiągnięcia!

      Usuń

Zobacz też: