Olga Mysłowska – śpiew, Organelle, wybór tekstów
Michał Pepol – wiolonczela, looper, efekty, fortepian preparowany, głos
Patryk Zakrocki – gitara akustyczna preparowana, efekty, lap-steel, Moog
Tytuł: "Leggerezza"
Wydawnictwo: Audio Cave (2023)
Tekst: Marcin Kaleta
Powinienem być usatysfakcjonowany. Nareszcie pozycja z udziałem wiolonczelisty, w tym przypadku: Michała Pepola, a to instrument obecnie najbardziej mnie fascynujący (po kontrabasie oczywiście). W polskim jazzie nadal pozostaje ewenementem. Lecz i tu szczególnie wyeksponowany nie został: snuje się w tle. Co zatem zostało? Nic. To w zasadzie bardzo dyskretna, stonowana, powściągliwa i uważna twórczość. Owszem, gitara bywa przenikliwa, lecz nie natarczywa ani wszechobecna: "o brzmieniu klawesynu i cytry", jak opisuje własne zabiegi Patryk Zakrocki. Natomiast głos Olgi Mysłowskiej, chociaż wyrazisty lub podniosły, bywa i rozleniwiony, stłumiony, zawodzący czy żałobliwy. Bądź oddalony. Lakoniczne to wszystko. Tajemnicze. Mistyczne. Eteryczne. Niedopowiedziane. Ulgoszące. Tak, ulgoszące.
Cokolwiek kontrowersyjne może się wydać przyporządkowanie tej płyty do jazzu. Zachwycał się nią Jarek Szczęsny z nowamuzyka.pl, uznając, że jest "doskonale niedzisiejsza i odrębna", "szalenie oryginalna". Bo też swój repertuar Trio Leggerezza demonstrowało w ramach festiwalu muzyki nowej. To chyba właściwsze ramy i odpowiedniejsze określenie. Według Zakrockiego tak właśnie powinna "brzmieć współczesna kameralistyka. Nieakademicka". Przyznaję, podobne projekty znajdowałem w katalogach europejskich wytwórni, słynących z promowania nowoczesnych nurtów w muzyce z pogranicza gatunków, np. brytyjskiej Leo Records czy niemieckiej Col Legno. U nas rzadko.
Z nadzwyczajnej inspiracji powstała wyjątkowa muzyka: "delikatna i gwieździsta tkanka" akustyczna ugościła wybitną literaturę. Mamy bowiem do czynienia z wykorzystaniem pośmiertnie opublikowanych "Wykładów amerykańskich" Itala Calvina, znakomitego włoskiego prozaika i eseisty, którego umysł inny tytan, Salman Rushdie, porównywał do solaryjskiego oceanu (czyli tego z powieści Lema). Dokładnie z prelekcji pierwszej, pt. "Lekkość" ("Leggerezza"), Mysłowska wybrała fragmenty o poetyckim, przeważnie aforystycznym charakterze i zgrali to w szczytowym momencie lockdownu. Tłumaczy: "Właśnie wtedy ze szczególną mocą trafiał do nas jego przekaz, proponujący świadome odszukiwanie lekkości, zachwytu i delikatności zwłaszcza tam, gdzie są one przeciwstawione ciężarowi i brutalnej sile [...]". Trudno o bardziej przemyślaną decyzję.
Takie zestawianie tekstu z muzyką, o ile nie odbywa się w konwencjonalny sposób (piosenka, pieśń, opera), każdorazowo stanowi dla artystów wyzwanie i wymaga inwencji. Nie chodzi tu o wierność, lecz równowartość. Co z tego, że muzyk powoła się na wybitnego filozofa, eseistę czy poetę, jeśli uczyni to pretekstowo tudzież jego wytwór okaże się wtórny, koliduje z pierwowzorem, kompromituje tenże czy komentuje nieudolnie bądź banalizuje? Odpowiedni dźwięk słowu dać, oto wyzwanie. Trio Leggerezza wywiązało się z tego zadania dojrzale i poważnie. Może to nie być łatwe dla odbiorcy, ale kiedy zadomowi się w tej odmiennej przestrzeni, wykreowanej od podstaw (eksperyment brzmieniowy) i ubogaconej przez literaturę (adaptacja eseju), doczeka współuczestnictwa w tym, co Mysłowska ujęła następująco: "kontemplacja i święty spokój".
Płetwal błękitny z obrazu Joanny Karpowicz, wykorzystanego na okładkę, chyba coś o tym wie.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz