Translate

środa, 13 sierpnia 2025

High Water Mark – "Wysoki poziom wody"

High Water Mark

Jacek Makarewicz – gitara basowa
Waldemar Kurpiński – saksofon basowy, klarnet
Michał Górny – wiolonczela
Bogdan Halicki – perkusja
Janusz Bogacki – fortepian elektryczny
Marek Wróbel – gitara

Album: "Wysoki poziom wody"

Wydawca: GAD Records (2025)

Tekst: Maciej Nowotny


"Polski jazz rozrastał się w kolejnych dekadach XX wieku niczym bluszcz. Oplatał cały kraj coraz gęstszą siecią muzyków, projektów i festiwali. Każdy kolejny rok przynosił interesujące debiuty, w których znani już muzycy próbowali wymyśleć się na nowo. Część tej działalności doczekała się bogatej dokumentacji prasowej, nagraniowej czy fotograficznej. Były też jednak i takie projekty, które umknęły uwadze ogółu"...– tak syntetycznie Michał Wilczyński w świetnych linear notes dołączonych do wersji CD tego albumu zarysowuje perspektywę, w jakiej należy umieścić ten album. Ale słusznie dodaje: „Utwory High Water intrygowały. W kompozycjach Bogackiego słychać ciekawe zabawy melodyką i strukturą harmoniczną. Zaś w utworach Górnego – subtelne i zręczne operowanie nastrojem i barwą”. Bo w zespole, w skład którego wchodzili Waldemar Krupiński grający na saksofonie i klarnecie, Marek Wróbel na gitarze, Jacek Makarewicz na basie i Bogdan Halicki na perkusji, to właśnie Janusz Bogacki na elektrycznym fortepianie i Michał Górny na wiolonczeli wyznaczają – jak to się mówi – ton". (cytat z linear notes autorstwa Michała Wilczyńskiego).

I kiedy posłuchacie tej płyty, uderzy Was właśnie przede wszystkim ten aspekt: niezwykle czujne, lekkie jak piórko, swobodne, radosne dialogi tych dwóch instrumentów z okazjonalnym wsparciem pozostałych, a szczególnie gitary Marka Wróbla. Całość jest tak kompletna, charyzmatyczna i perfekcyjnie zagrana, że bez najmniejszej chwili wahania zaliczyłbym ją do jednych z najlepszych nagrań „złotej ery polskiego jazzu” lat 60. i 70. (zespół debiutował w roku 1978). Wielka szkoda, że na ten skład nie zwrócili uwagi ani ówcześni państwowi wydawcy, ani krytycy – pewnie dlatego, że w składzie brakowało wielkich nazwisk, a idea wiodącej roli jazzowej wiolonczeli mogła być dla wielu zbyt odważna – ale obiektywnie słuchając, materiał ten jest po prostu świetną muzyką i ląduje w mojej osobistej kategorii „jazzowych perełek z archiwum”, których tyle już nam dostarczył Michał Wilczyński i jego wydawnictwo GAD Records. Brawo!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz też: