Łukasz Ojdana - fortepian, Fender Rhodes, syntezatory
Maciej Garbowski - kontrabas
Krzysztof Gradziuk - perkusja, perkusjonalia
Robert Więckiewicz - narrator
Album: "Planet Lem"
Wydawnictwo: Music Corner Records (2025)
Tekst: Piotr Banasiak
Tomasz Markanicz - saksofony: sopranowy, altowy, tenorowy oraz instrumenty perkusyjne
Tytuł: "Lądolód"
Tekst: Maciej Nowotny
Albumy nagrane solo wymagają od słuchacza przestawienia się na trochę inny rodzaj słuchania. Muzyka grana solo przypomina mi w tym poezję. W wierszach, podobnie jak w muzyce granej w tym formacie, najważniejsze bowiem są emocje, brzmienie i... cisza. Najlepsza muzyka grana solo przypomina dźwięk spadających kropel deszczu, szum morza czy burzę grającą nad horyzontem, W tych nagraniach tylko dźwięk, który brzmi jak naturalny fenomen przyrody, nie generując jazzgotu, wrzawy, hałasu, może zamiast być barierą, budować most między słuchaczem a iluminacją.
Już 24 września zainauguruje działalność stały repertuar muzyczny w Teatrze Kamienica i Scena 93 – nowe jazzowe miejsce na mapie Warszawy. W kameralnych, nastrojowych przestrzeniach historycznej Piwnicy Warsza zagości nie tylko jazz, ale też muzyka crossover, improwizowana czy z pogranicza muzyki świata. Usłyszymy koncerty uznanych nazwisk polskiego i światowego jazzu, a także występy młodych, obiecujących twórców, w tym projekty specjalne stworzone dla tego miejsca.
Premierowy projekt Macieja Obary. Kit Downes w Polsce!
Bartłomiej Oleś, po latach owocnej kariery w jazzie, kiedy razem z bratem, kontrabasistą Marcinem, tworzył jedną z najbardziej kreatywnych polskich sekcji rytmicznych, zwrócił się ostatnio ku muzyce poważnej. Właśnie tak bym to określił, bo w utworach, które komponuje, nawiązuje mniej do klasyki sensu stricto, a bardziej do współczesnej muzyki poważnej — w przypadku tej płyty szczególnie do wspaniałej polskiej twórczości XX wieku, zwłaszcza Mikołaja Góreckiego, Witolda Lutosławskiego, Grażyny Bacewicz i Andrzeja Panufnika.
Tekst: Mateusz Chorążewicz
„One Voice” to album, który miał być efektownym połączeniem charyzmatycznego wokalu i jazzowego saksofonu, a w praktyce jest zbiorem dość przypadkowych nagrań pozbawionych wyraźnego sensu. Płyta zagrana jest poprawnie pod względem technicznym, lecz brakuje jej historii i autentycznego głosu. Zamiast naturalnego przepływu idei, słychać przede wszystkim próby grania „po amerykańsku”, które kończą się na powierzchownych naśladownictwach. Efekt jest taki, że muzyka niby ma groove, niby trzyma się określonych struktur, ale brakuje jej życia i świeżości.
