Paweł Janas - accordion, loopstation
Buttonhacker
REQUIEM 175/2018
By Krzysztof Komorek
Akordeon był jeszcze do niedawna w muzyce pewnego rodzaju ciekawostką. Okołojazzowe wykorzystanie tego instrumentu kojarzyło się przede wszystkim z tangami, Piazzollą i francuskim musette. Od pewnego jednak czasu coraz częściej natknąć się można na akordeonowe projekty, które zaskakują niezwykle zróżnicowaną stylistycznie ofertą. Nie brakuje również wirtuozów akordeonu i w Polsce. Pod koniec 2018 roku wytwórnia Requiem Records wydała, już czwarty w swoim katalogu, album jednego z nich - Pawła Janasa. "Buttonhacker" to zarówno tytuł płyty, jak i artystyczny pseudonim wszechstronnego instrumentalisty i kompozytora. Artysty, który ze swobodą odnajduje się w muzyce współczesnej, elektronicznej czy improwizowanej. A jak dowiedziałem się z jego biogramu, pośród wielu sukcesów, ma na swoim koncie także tytuł Mistrza Świata w grze na akordeonie cyfrowym.
Przy pracy nad solowym albumem Paweł Janas zastanawiał się nad wykorzystaniem szerokiego spektrum instrumentów. Ostatecznie stanęło na zarejestrowaniu muzyki wykonanej tylko z użyciem akustycznego akordeonu, wspomaganego w niewielkim stopniu efektami elektronicznymi: loopstation i vocoderem. Elektronika pełni tutaj jednak funkcję wspomagającą i nie przytłacza brzmienia głównego instrumentu. Na albumie znajdziemy osiem utworów, częściowo skomponowanych, w części zaimprowizowanych podczas sesji nagraniowej. Wszystkie w atrakcyjnej dla odbiorcy formule. Często urzekające melodyjnymi motywami z zadatkami na chwytliwy przebój. Dynamiczne oblicze mają rozpoczynający całość "Black Button", "Virus" oraz "Loopman". Od razu wpada w ucho nieco łagodniejszy "Moon Spice", oryginalnie wybrzmiewa także końcówka "Catch Me!".
Jednak największe wrażenie wywarło na mnie nagranie finałowe. Zdecydowanie najdłuższe, trwające prawie dziesięć minut. Zgodnie ze swoim tytułem malujące urzekające, wysublimowane pejzaże. Utrzymane w spokojnym nastroju, choć momentami mroczne i ciężkie. Podążające w stronę muzyki ilustracyjnej, filmowej. Nieco odmienne klimatem od pozostałych siedmiu utworów, ale może właśnie dzięki tej odmienności, kapitalnie podsumowujące cały materiał. Dla mnie, z upodobaniem poszukującego akordeonowych śladów w nowościach wydawniczych, "Buttonhacker" Pawła Janasa stał się jedną z najmilszych i nieoczekiwanych niespodzianek ostatnich miesięcy.