Anna Gadt – wokal/vocals
Marta Grzywacz - wokal/vocals
Natalia Kordiak - wokal/vocals
Gosia Zagajewska – wokal/vocals
„Voice Act” (2023)
Wydawnictwo: FSRecords
Tekst: Renata Rybak
Oto one.
Cztery kobiety, cztery artystki, cztery wybitne wokalistki.
Anna Gadt - muzyk śpiewający, wyrażający się poprzez dźwięk, słowo, a także ciszę, odważna kompozytorka i improwizatorka, mentorka na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w Katowicach.
Marta Grzywacz – mezzosopran wywodzący się z muzyki klasycznej, improwizatorka, kreatorka i odtwórczyni szeroko pojętej sztuki współczesnej opartej na dźwięku i ruchu, poetka.
Natalia Kordiak – określana jako wokalistka jazzowa, ale operująca głosem jako narzędziem do wyrażenia siebie, wyjątkowa artystka z nurtu free jazzu w Polsce, czerpie z estetyki różnych kultur, ostatnio hinduskiej.
Gosia Zagajewska – poetka, pisarka, komponuje, śpiewa i eksploruje możliwości ludzkiego głosu. Jej główną domeną jest muzyka folkowa.
Jak to się stało, że te cztery wokalistki, wywodzące się z różnych estetyk muzycznych i, wydawałoby się, nie mające ze sobą zbyt wiele wspólnego oprócz tego, że ich artystyczną domeną jest muzyka, spotkały się w przestrzeni artystycznej kreacji Prześwit. Co było wynikiem tego spotkania?
Oto Anna Gadt, artystka, której muzyczna droga rozpoczęła się od klasycznego fortepianu, a ewoluowała poprzez jazz, wokalistykę aż do projektów takich jak płyta 'Mysterium lunae', opartych w głównej mierze na ekspresji wykonawczej i improwizacji, zaprasza do współpracy trzy inne artystki, operujące głosem jako narzędziem do wyrażenia siebie.
Spotykają się one pod koniec sierpnia 2023 roku w przestrzeni Prześwit i w ciągu trzygodzinnej sesji nagraniowej rejestrują projekt muzyczny, który nazywają 'Voice Act'.
Już sama nazwa projektu nie łączy się bezpośrednio ze śpiewem i nie jest to zabieg przypadkowy.
Po pierwsze, na nagraniu nie usłyszymy żadnego instrumentu. To dzieło wyłącznie wokalne. Usłyszymy za to różne dodatkowe dźwięki takie jak, trzaśnięcie drzwiami, czyjeś kroki, odgłosy gołębi. Słowem wszystko to, co zwykle usuwa się z nagrania, a tu celowo pozostało i pełni rolę komplementarną w odniesieniu do całego projektu, niejako nadaje kontekst mocno związany z prozą życia codziennego.
Po drugie, ideą tego nagrania od początku było nagranie nie piosenek, a raczej opowieści dźwiękowych, których narratorkami są artystki wywodzące się z zupełnie różnych nurtów muzycznych takich jazz, współczesna muzyka klasyczna i muzyka ludowa.
Każda z artystek niesie ze sobą bagaż własnych doświadczeń, wnosi swoje własne historie, ma różny temperament. Każda ma inny pomysł na swoją ekspresję artystyczną.
Łączy je wyjątkowe podejście do brzmienia, dźwięku, słowa i ciszy. I właśnie to podejście, połączone z ich nieskrępowaną wyobraźnią artystyczną i wolnością ekspresji czyni projekt 'Voice Act ' tak wyjątkowym i nowatorskim.
Poszczególne utwory na płycie nie mają konkretnej nazwy, jest to raczej długa opowieść, podzielona na 11 różnych historii, nazwanych od Part I do Part XI, różniących się od siebie nastrojem i środkami wyrazu artystycznego. Podczas mojej ostatniej rozmowy z artystkami, na festiwalu Krakowskie Noce Jazzowe, Anna Gadt przyznała, że nagranie tego albumu było w pełni improwizowane. Owszem, było kilka spotkań, aby zdefiniować koncepty, jakie wokalistki chciały ująć na płycie, jednak materiał na albumie nie był ściśle zdefiniowane.
To, co najbardziej urzekło mnie podczas słuchania tego materiału, to piękne współbrzmienie kobiecych głosów, które harmonicznie zestrajają się ze sobą i dają słuchaczowi możliwość poczucia energii tego brzmienia. Dodawanie poszczególnych alikwotów do dźwięku zaproponowanego przez jedną z wokalistek przywołuje wtedy skojarzenie z chóralną muzyką wykonywaną a capella.
Jeśli jednak spodziewamy się na tym albumie tylko muzyki tonalnej i śpiewu jako takiego, to znaczyłoby to, że nie doceniamy wyobraźni artystycznej występujących wokalistek.
Bo oto po pięknie brzmiącym akordzie zdarza się, że już po chwili linie melodyczne zbiegają się ze sobą, dając piękne unisono, żeby po chwili zabrzmiały klasyczne ozdobniki w wykonaniu Marty Grzywacz, która jest w tym momencie prekursorką zmiany i przejścia do atonalnych brzmień.
Artystki operują także onomatopeją i melorecytacją. Wykorzystują również głos do wydawania brzmień, dźwięków, które w pierwszym momencie nie kojarzą się z muzyką w tradycyjnym rozumieniu, jednak doskonale wpisuje się to w ich podejście do głosu ludzkiego potraktowanego jako instrument. W związku z tym głos nie ma być tylko dodatkiem do utworu instrumentalnego, miłym dla ucha komponentem, jest to samodzielne narzędzie do wyrażenia całego wachlarza emocji.
I to właśnie słyszymy na tym albumie. Melodia i inne towarzyszące brzmienia generują napięcie, rozładowują je, wprowadzają niepokój lub ukojenie podczas harmonicznych fragmentów. Mamy momenty podniosłe i dostojne, aby już w następnym fragmencie usłyszeć eksplozję energii czy to poprzez zastosowane nagle dynamiki forte w utworze czy to poprzez ostre i niekonieczne miłe dla ucha dźwięki. Wydaje się, że na tej płycie jest wszystko, wszystkie emocje, jakich może doświadczyć człowiek, wyrażone dźwiękami.
Tak samo jak dźwiękiem, artystki uważnie i świadomie operują także ciszą, która odgrywa tu szczególną rolę, Pozwala czasem rozładować napięcie, przygotować słuchacza do zmiany nastroju, a czasem daje przestrzeń konieczną do skupienia, by móc wychwycić wszystkie niuanse wykonywanych utworów, uświadomić sobie rolę każdego głosu w danym momencie oraz przekuć emocje i wrażenia na nazwane odczucia bądź obrazy.
Z tego właśnie powodu album ten jest tak ciekawy, tak różnorodny. To przedsięwzięcie mocno konceptualne, ale i emocjonalne, które jednak udaje się ma sens tylko wtedy, jeśli jest zapewniony wybitny artystyczny warsztat wokalistek, znakomite wyczucie pulsu w utworze oraz czystość dźwięku i jego pewność. Polecam sprawdzić samemu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz